Apel wystosowały opozycyjne ugrupowania: Zjednoczona Partia Obywatelska (ZPO), Białoruska Chrześcijańska Demokracja (BChD), Białoruski Ruch, młodzieżowa organizacja Młody Front, niezależna Rada Białoruskiej Inteligencji oraz związek zawodowy pracowników przemysłu radiowego i elektronicznego. - To była najgorsza kampania polityczna w historii Białorusi – oznajmił lider ZPO Anatol Labiedźka. – Nigdy dotąd partie polityczne nie odstępowały od kampanii wyborczej, nigdy się nie zdarzało, by w eter nie były puszczane wystąpienia kandydatów. Pragnienie (prezydenta Alaksandra) Łukaszenki, by skupić całą władzę w swoich rękach, doprowadziło do pełnego kryzysu systemu wyborczego. To droga donikąd.
Szef BChD Wital Rymaszeuski podkreślił zaś, że nie może być mowy o wolnych wyborach, dopóki na Białorusi są więźniowie polityczni. - Ci ludzie też mają prawo do uczestnictwa w procesie wyborczym. Izolowania oponentów reżimu stwarza podstawę, by nie uznać tych wyborów ani za wolne, ani za demokratyczne – powiedział.
15 września dwie największe partie opozycyjne - ZPO i Partia Białoruski Front Narodowy (BNF) - wycofały swoich kandydatów z wyborów, motywując to niewłączeniem ich przedstawicieli do komisji wyborczych oraz obecnością więźniów politycznych w kraju. Szef ZPO powiedział, że nie wyemitowano wystąpień 32 kandydatów partii, gdyż wzywali do bojkotu wyborów
Obecnie o 110 mandatów ubiega się 293 kandydatów, w tym 46 przedstawicieli opozycji. W poprzednich wyborach w 2008 r. starowało 279 kandydatów. Opozycję reprezentowało 70, ale żaden z nich nie dostał się do parlamentu.
jl, PAP