Watykaniści i komentatorzy podkreślają, że na tydzień przed pierwszym posiedzeniem watykańskiego trybunału wciąż nie wiadomo, jaki przebieg będzie miał proces kamerdynera i jego pomocnika Claudio Sciarpellettiego, informatyka z Sekretariatu Stanu. Nie wyjaśniono, kto zostanie powołany na świadków i czy tożsamość niektórych z nich zostanie utajniona. Nie wiadomo też, czy do sali sądowej zostanie wpuszczona publiczność Trudno także przewidzieć, jak długo proces potrwa. Dziennik "Il Messaggero" nazwał całą sprawę „najbardziej kłopotliwą w najnowszej historii Kościoła” i wyraził przekonanie, że Watykan nie chciałby temu postępowaniu nadawać medialnego rozgłosu. Jednak zainteresowanie mediów jest ogromne.
Na razie wiadomo jedynie, że przewodniczącym składu sędziowskiego będzie 69-letni prezes trybunału Państwa Watykańskiego Giuseppe Dalla Torre, doktor prawa kanonicznego i jego wykładowca, komentator katolickiego włoskiego dziennika „Avvenire”. Dwaj pozostali sędziowie to Paolo Papanti-Pelletier i Venerando Marano. Oskarżycielem będzie watykański promotor sprawiedliwości (odpowiednik prokuratora) Nicola Picardi. Termin następnych rozpraw nie został jeszcze wyznaczony. Oskarżeni będą mieli po jednym obrońcy.
Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi poinformował, że na każdą rozprawę będzie mogło wejść - bez jakiegokolwiek sprzętu nagrywającego i telefonów komórkowych - ośmiu dziennikarzy akredytowanych w biurze prasowym Stolicy Apostolskiej. Dziennikarze będą mogli robić odręczne notatki - na salę nie zostaną natomiast wpuszczeni fotografowie i operatorzy kamer. Prasa zwraca uwagę, że z punktu widzenia Watykanu istnieje ryzyko, iż proces Gabriele i jego wspólnika na swój sposób „zmonopolizuje” uwagę światowych mediów ze względu na jego wyjątkowość i zepchnie na dalszy plan dwa najważniejsze w tym roku dla Kościoła wydarzenia, szczególnie bliskie Benedyktowi XVI. 7 października papież uroczyście otworzy trzytygodniowy synod biskupów z wielu stron świata poświęcony nowej ewangelizacji, a 11 października zainauguruje Rok Wiary, ogłoszony w związku z 50. rocznicą rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II. Watykaniści nie wykluczają, że proces kamerdynera i jego pomocnika zostanie na czas synodu zawieszony, by to kościelne wydarzenie „uratować”. W tym przypadku wznowiony zostałby w listopadzie, a zakończyłby się przed Świętami Bożego Narodzenia.
Proces Paolo Gabriele i Claudio Sciarpellettiego to sądowy finał skandalu z wyciekiem tajnych dokumentów z Watykanu. Włoskie media ujawniły na początku tego roku pierwsze poufne listy hierarchów na temat konfliktów w Kurii Rzymskiej oraz Gubernatoracie Państwa Watykańskiego i zarzutów niegospodarności czy nawet korupcji. Kolejne tygodnie przyniosły publikację następnych tajnych notatek i listów kościelnych dostojników. Wiosną dziesiątki dokumentów, pochodzących między innymi z apartamentu Benedykta XVI , a także zaszyfrowanych not watykańskiej dyplomacji, zostało ujawnionych w książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego "Jego Świątobliwość”. Napisał on wcześniej bestsellerową książkę na temat kontrowersji wokół finansów Watykanu i niejasnych operacji dokonywanych przez tamtejszy bank IOR.
W książce „Jego Świątobliwość” Nuzzi przedstawił swe podstawowe źródło informacji jako „Maria”. Osoba ta, według zapewnień autora, kierowała się szlachetnymi pobudkami i chciała ujawnić, co dzieje się za Spiżową Bramą, by przerwać zmowę milczenia, jaka miała tam panować. Dopiero niedawno dziennikarz przyznał, że jego rozmówcą i dostarczycielem tajnych materiałów był papieski kamerdyner Paolo Gabriele. Wcześniej we wszystkich urzędach i instytucjach w Watykanie rozpoczęło się poszukiwanie sprawców masowego wycieku. Papież powołał 25 kwietnia specjalną komisję kardynałów - emerytowanych dostojników, którym powierzył zadanie przeprowadzenia śledztwa w celu wyjaśnienia okoliczności kradzieży watykańskich dokumentów.
PAP, arb