Obama przemawiał na zorganizowanej przez byłego prezydenta Billa Clintona dorocznej konferencji "Clinton Global Initiative". Wskazywał m.in., że handel ludźmi przyczynia się do "poniżenia naszego wspólnego człowieczeństwa", stwarza zagrożenie dla zdrowia publicznego, podsyca przemoc i zorganizowaną przestępczość.
Mówiąc o ofiarach, prezydent wymieniał robotników pracujących za niewielkie wynagrodzenie, maltretowanych, pozbawionych możliwości porzucenia takiej pracy; młodych chłopców, którzy stają się żołnierzami i są zmuszani do zabijania; biedne dziewczyny, sprzedawane jako prostytutki. - To jest barbarzyńskie i złe i nie ma na to miejsca w cywilizowanym świecie - podkreślał Obama, wskazując, że wiele dzieci padających ofiarą handlu ludźmi jest w wieku jego córek.
Na "Clinton Global Initiative" występował też republikański kandydat w wyborach prezydenckich Mitt Romney. Reuters podkreśla, że powstrzymał się on od przytyków pod adresem Obamy, ale wymienił kilka wyzwań dla polityki zagranicznej USA, sugerując krytyczną ocenę tego, jak zajmuje się nimi obecny prezydent.
- W Syrii zabito dziesiątki tysięcy ludzi. Prezydent Egiptu jest członkiem Bractwa Muzułmańskiego. Nasz ambasador w Libii został zabity w ataku terrorystycznym. A Iran zmierza ku osiągnięciu potencjału nuklearnego. Czujemy, że jesteśmy raczej na łasce wydarzeń, niż że je kształtujemy - mówił Romney.
Republikański kandydat w wyborach prezydenckich wiele mówił o pomocy zagranicznej USA. Podkreślał m.in., że Stany Zjednoczone powinny się bardziej skoncentrować na wykorzystaniu pomocy zagranicznej do stymulowania swobodnej przedsiębiorczości jako sposobu na tworzenie miejsc pracy w krajach rozwijających się.
zew, PAP