Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton gościła przedstawicieli grupy Przyjaciół Syrii - koalicji, do której należą USA, Unia Europejska i Liga Arabska. Rozmowy toczyły się na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Ich uczestnicy próbowali zachęcić do lepszego współdziałania te grupy w Syrii, które pozostają w opozycji do prezydenta tego kraju Baszara el-Asada.
W rozmowach na temat prób zakończenia 18-miesięcznego konfliktu w Syrii, który według opozycji pochłonął ponad 30 tysięcy istnień ludzkich, nie uczestniczyły Rosja, Chiny i Iran. Rosja i Chiny, jak przypomina agencja Associated Press, trzykrotnie zawetowały rezolucje forsowane przez Zachód i państwa arabskie, których celem było wywarcie presji na Asada, by powstrzymał rozlew krwi. Nic nie wskazuje na to, by postęp w tej kwestii został osiągnięty.
Na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ Hillary Clinton oświadczyła, że Asad "morduje własny naród", tymczasem, jak pisze AP, minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow zarzucił w piątek USA i innym państwom promowanie terroryzmu przez swoje stanowisko w sprawie Syrii.
Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius powiedział, że "szokujące" jest to, że Rada Bezpieczeństwa nie jest w stanie działać, a brytyjski premier David Cameron oświadczył, że śmierć syryjskich dzieci obciąża sumienia tych, którzy nie zdołali sprzeciwić się tym okropnościom.
Brytyjski minister ds. Bliskiego Wschodu Alistair Burt powiedział przed piątkowymi rozmowami, że są oznaki tego, że syryjska opozycja coraz bardziej skłania się ku współdziałaniu.
ja, PAP