We wtorek w Madrycie tysiące osób manifestowały przeciwko cięciom budżetowym. Podczas zamieszek pod Izbą Deputowanych fotograf Javier Julio zrobił zdjęcie, które zmieniło życie Alberto. Fotografia przedstawia właściciela baru, ubranego w białą koszulę i krawat, na czele setki demonstrantów schowanych za jego plecami. Alberto Casillas uniemożliwił we wtorek grupie policjantów wejście do lokalu, w którym skryło się 200 osób. - Bałem się rzezi, która mogła nastąpić. W środku siedzieli starsi ludzie i dzieci - powiedział Alberto w jednym z wywiadów, których w ostatnim tygodniu udzielił co najmniej kilkanaście.
Alberto Casillas urodził się w Madrycie w 1963 roku, całe życie pracował w branży hotelarskiej, przy czym 25 lat mieszkał w Wenezueli. - W Ameryce Łacińskiej widziałem rzeczy, o których się głośno nie mówi. Tam nauczyłem się, że do życia potrzebujemy innych ludzi. Ludzie potrzebują ludzi. Kiedy zobaczyłem, że tłum biegnie do mojego baru, postanowiłem im pomóc. Policji powiedziałem, że nie wejdzie – opowiadał Alberto.
W wywiadzie dla "El Pais" przyznał, że popiera rządzącą Partię Ludową, ale „reakcja policji była niewspółmierna”. Alberto jest zwolennikiem Mariano Rajoya od wielu lat. Podczas jednego z wywiadów na pytanie, co powiedziałby swojemu premierowi, odpowiedział: Don Mariano, głosowałem na ciebie, ale nie podoba mi się, że rząd chowa się za policją albo w swoich pałacach.
Przed wejściem do jego baru uwagę zwracają popularne w kraju, niezbyt estetyczne zdjęcia serów, jajek i steków. Klienci nie przychodzą tam jednak tylko zjeść, ale ostatnio przede wszystkim przytulić Alberto, zrobić sobie z nim zdjęcie i pogratulować. - Prawo jest prawem, więc powinniśmy go przestrzegać, ale w tej sytuacji wygrał zdrowy rozsądek. Zrobiłem to, co musiałem zrobić – mówi Alberto.
Po wtorkowych wydarzeniach Alberto Casillas stał się bohaterem ruchu 25-S. Jego zdjęcia są wszędzie, na Facebooku i Twitterze ludzie prześcigają się w coraz oryginalniejszym wykorzystaniu fotografii z właścicielem baru, Youtube pełen jest filmików z interwencji i wywiadów. Ludzie noszą koszulki z jego podobizną. Alberto mimowolnie stał się ikoną „walki bez broni” dla wszystkich „oburzonych”. W ciągu tygodnia udzielił wywiadów dla najważniejszych gazet, telewizji i radia w kraju; ludzie proszą go o autografy.
Podczas wtorkowej demonstracji Madryt zamienił się w pole walki – tysiące osób, które zgromadziły się przed budynkiem hiszpańskiego parlamentu, protestowały przeciwko polityce oszczędnościowej rządu. Podczas protestu doszło do starć z policją. Zatrzymano setki osób, kilkadziesiąt zostało rannych.
jl, PAP