- Kiedy byłem na Ukrainie, to obecny prezydent mówił, że bardzo mnie podziwia - powiedział w rozmowie z Onetem były prezydent Lech Wałęsa.
Lech Wałęsa był pytany m.in. o wyniki wyborów parlamentarnych na Ukrainie, wygranych przez Partię Regionów, ugrupowanie prezydenta Wiktora Janukowycza.
- Reformy są trudne i bolesne, to ludzie wybierają na zasadzie odreagowania. Duża część społeczeństwa na Ukrainie jest niezadowolona z tego jak jest i to powoduje różne dziwne zachowania. Trzeba lat, żeby demokracja na Ukrainie zaczęła mądrze działać - powiedział Lech Wałęsa.
Były prezydent dodał, że wyniki wyborów na Ukrainie go nie zaskoczyły, a w trakcie pomarańczowej rewolucji w tym kraju nie zakładał pomarańczowych "szaliczków" (symbolu opozycji - red.). - Bo mówiłem im, że są słabi i nie mają szans zwyciężyć. I mamy dowód - przegrywają po raz kolejny - dodał Wałęsa.
Na pytanie, czy o Julii Tymoszenko, Wiktorze Juszczence i innych liderach pomarańczowej rewolucji można już zapomnieć, były lider "Solidarności" odpowiedział, że "aż tak, to nie".
- Kiedy byłem na Ukrainie, to obecny prezydent (Wiktor Janukowycz - red.) mówił, że bardzo mnie podziwia, a ja mu na to, że jeśli tak mnie podziwia, to niech zatrzyma wszystkie siły przemocą tłumiące społeczeństwo i że tylko wtedy będzie miał możliwość odegrać się. Inaczej byłby powieszony jak Mussolini. Posłuchał mnie i dzisiaj wygrywa - oświadczył Lech Wałęsa.
zew, Onet
- Reformy są trudne i bolesne, to ludzie wybierają na zasadzie odreagowania. Duża część społeczeństwa na Ukrainie jest niezadowolona z tego jak jest i to powoduje różne dziwne zachowania. Trzeba lat, żeby demokracja na Ukrainie zaczęła mądrze działać - powiedział Lech Wałęsa.
Były prezydent dodał, że wyniki wyborów na Ukrainie go nie zaskoczyły, a w trakcie pomarańczowej rewolucji w tym kraju nie zakładał pomarańczowych "szaliczków" (symbolu opozycji - red.). - Bo mówiłem im, że są słabi i nie mają szans zwyciężyć. I mamy dowód - przegrywają po raz kolejny - dodał Wałęsa.
Na pytanie, czy o Julii Tymoszenko, Wiktorze Juszczence i innych liderach pomarańczowej rewolucji można już zapomnieć, były lider "Solidarności" odpowiedział, że "aż tak, to nie".
- Kiedy byłem na Ukrainie, to obecny prezydent (Wiktor Janukowycz - red.) mówił, że bardzo mnie podziwia, a ja mu na to, że jeśli tak mnie podziwia, to niech zatrzyma wszystkie siły przemocą tłumiące społeczeństwo i że tylko wtedy będzie miał możliwość odegrać się. Inaczej byłby powieszony jak Mussolini. Posłuchał mnie i dzisiaj wygrywa - oświadczył Lech Wałęsa.
zew, Onet