Mińsk nie został na razie zawiadomiony oficjalnie o decyzji Pragi - powiedział rzecznik prasowy białoruskiego MSZ Paweł Łatuszka. Jeśli wiadomość się potwierdzi, adekwatna reakcja nastąpi natychmiast - dodał.
Już wcześniej, w reakcji na wahania czeskich władz, którym dyplomaci NATO dawali do zrozumienia, że na szczycie w Pradze Łukaszenka będzie osobą niepożądaną, białoruski prezydent groził Pradze "twardymi krokami odwetowymi".
Groził, że jego kraj przestanie strzec swych granic, dając tym samym wolne przejście w drodze na zachód tysiącom nielegalnych imigrantów i przesyłkom przemycanych narkotyków. Minister spraw zagranicznych Białorusi niedwuznacznie dał do zrozumienia, że Mińsk zerwie stosunki dyplomatyczne z Pragą. Aleksander Łukaszenka, jak podkreślają czeskie media, uważany jest za ostatniego dyktatora w Europie. Międzynarodowa opinia publiczna zarzuca mu nie tylko autokratyczny styl sprawowania władzy, ale także gwałcenie praw człowieka i łamanie wszelkich zasad demokracji.
Rządy Unii Europejskiej najprawdopodobniej ogłoszą w najbliższy wtorek zakaz wjazdu na jej terytorium dla Łukaszenki i najwyższych rangą osobistościom białoruskich.
Według polskich źródeł dyplomatycznych, "Polska ma pewien problem" z dołączeniem do Unii ze względu na sąsiedztwo i kontakty przygraniczne z Białorusią.
Rząd chciałby też uniknąć incydentów na granicy jak ten z próbą wjazdu z Białorusi do Polski grupy 150 uchodźców czeczeńskich. Może się jednak okazać trudne wyłamanie się ze stanowiska przyjętego przez Piętnastkę i większość krajów kandydujących.
Unia od dawna nosiła się z decyzją o zakazie wjazdu dla Łukaszenki. Powracała do tej myśli, kiedy Łukaszenko zaostrzał szykany wobec opozycji i wyrzucał z Białorusi kolejnych szefów misji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy, odmawiając im przedłużenia wizy.
mg, pap