We wtorek ambasadorzy USA i Wielkiej Brytanii w Kijowie wyrazili zaniepokojenie tym, że władze Ukrainy sprzedały do Iraku systemy wczesnego wykrywania "Kolczuga" za pośrednictwem "trzeciego kraju", co dla większości obserwatorów oznaczało przede wszystkim Chiny.
Ten sam rzecznik MSZ w Pekinie, który w środę potwierdził, że ukraińskie "Kolczugi" znajdują się na terenie Chin, dzień wcześniej zaprzeczył takiej informacji, stwierdzając, że nic mu nie wiadomo na temat kontraktu z Ukrainą na zakup systemów.
W opublikowanym w poniedziałek raporcie Departamentu Stanu USA na temat ukraińskich radarów napisano, że eksperci amerykańscy i brytyjscy, którzy w październiku przebywali na Ukrainie, uznali, że kwestia "Kolczug" pozostaje "otwarta" ze względu na "brak współpracy ze strony władz Ukrainy".
Eksperci zachodni ustalili, że Ukraina sprzedała 76 systemów radarowych "Kolczuga" - Kijów dostarczył jednak pełnej informacji tylko na temat 72. Strona ukraińska twierdziła, że cztery systemy zostały sprzedane do Chin - nie przedstawiła jednak dowodów, że tak się stało, ani też, że Chiny - zgodnie z zawartą w kontrakcie klauzulą zakazującą transferu urządzeń do innego kraju - były ostatnim odbiorcą urządzeń.
W ostatni piątek, w czasie szczytu NATO w Pradze, szef dyplomacji ukraińskiej Anatolij Złenko powiedział, że Ukraina chce dodatkowej kontroli, przeprowadzonej pod auspicjami ONZ, w sprawie sprzedaży "Kolczug". Zapewniał, że Ukraina zrobi wszystko, aby ułatwić pracę kontrolerom ONZ, ponieważ chciałaby definitywnie wyjaśnić tę sprawę.
em, pap