Dwóch innych Polaków w szoku i z poważnymi obrażeniami - poparzeniami i złamaniami - przewieziono do szpitala.
Wbrew wcześniejszym doniesieniom, niemiecki kapitan wyszedł z wypadku bez szwanku.
Eksplozja miała miejsce w poniedziałek nad ranem na pokładzie niemieckiej jednostki "Sierksdorf" pływającej pod banderą Antigui i Barbudy. Wybuch wyrwał w kadłubie wielką dziurę. Nie powiodły się próby wypompowania wody, wdzierającej się do wnętrza. Według agencji dpa, eksplodował prawdopodobnie gaz, który zgromadził się w ładowni. "Sierksdorf" przewoził "sproszkowany materiał, wykorzystywany do produkcji cementu"; w kontakcie z wodą substancja ta spowodowała wydzielanie się łatwopalnych oparów. Eksplozja nastąpiła, kiedy załoga próbowała włączyć pompę. Huk był tak potężny, że słyszano go w całym Aalborgu (czyt. olborgu), trzecim co do wielkości mieście duńskim.
Frachtowiec wprowadzono do portu w tym mieście, gdzie ratownicy usiłowali utrzymać go na wodzie. Mimo ich wysiłków, statek jednak zatonął.
Władze duńskie rozpoczęły już śledztwo, mające ustalić przyczyny katastrofy. Przesłuchiwany jest kapitan i część członków załogi.
Oprócz kapitana, wszyscy członkowie załogi są Polakami.
em, pap