Rijad odcina terrorystów od pieniędzy

Rijad odcina terrorystów od pieniędzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd Arabii Saudyjskiej wprowadził ścisłą kontrolę finansową instytucji charytatywnych, by odciąć ewentualne źródła finansowania terrorystów.
Na konferencji prasowej w ambasadzie Arabii Saudyjskiej w  Waszyngtonie Abdel Al-Dżubeir, doradca przywódcy ds. spraw zagranicznych, poinformował, że rząd saudyjski podjął liczne działania, aby zapobiec finansowaniu islamskich terrorystów przez saudyjskie organizacje dobroczynne. M.in. wprowadził ścisłą kontrolę finansową tych instytucji i stworzył państwową agencję nadzorującą ich operacje.

"Każdy dolar wypływający z Arabii Saudyjskiej może być teraz wytropiony i jeśli stwierdzimy, że został wykorzystany w celach przestępczych czy terrorystycznych, będziemy ścigać sprawców. Będziemy bezlitośni wobec terrorystów" - zapewnił Al-Dżubeir.

Oskarżenia Arabii Saudyjskiej o współodpowiedzialność za atak na  USA 11 września pojawiły się wkrótce po tym zamachu. 15 z 19 zamachowców - jak się okazało - miało obywatelstwo tego kraju. W  Arabii Saudyjskiej szkolnictwo jest w rękach radykalnego kleru muzułmańskiego.

Chociaż Rijad jest sojusznikiem USA, pojawiły się też dowody, że niektóre fundusze przekazywane na cele dobroczynne przez zamożnych Saudyjczyków trafiały do Al-Kaidy i innych organizacji terrorystycznych.

Ostatnio sensację wywołała wiadomość, że pieniądze przekazywane przez żonę ambasadora saudyjskiego w Waszyngtonie, księcia Bandara, jej znajomej w USA trafiały do dwóch Saudyjczyków, którzy pomagali sprawcom ataku z 11 września.

Na konferencji w Waszyngtonie Al-Dżubeir poinformował też, że  saudyjska monarchia utworzyła specjalną komórkę wywiadu mającą koordynować współpracę banków z organami ścigania i wydała nowe, surowe przepisy, regulujące wysyłanie pieniędzy za granicę.

Al-Dżubeir przyznał, że niektóre fundusze, zbierane przez organizacje charytatywne, mogły trafić na konta terrorystów lub  ich sponsorów.

Tłumaczył jednak, że wynikało to z niedostatecznej kontroli instytucji finansowych i powszechnego zaufania, jakim cieszą się organizacje dobroczynne w muzułmańskim kraju. Kontrolę utrudnia też - jak wyjaśnił - brak podatków w Arabii Saudyjskiej, a zatem nieskładanie przez obywateli zeznań o dochodach czy zarobkach.

Al-Dżubeir twierdzi, że jego kraj stał się w USA obiektem niesprawiedliwej kampanii propagandowej. "Jesteśmy oskarżani przez anonimowych +przedstawicieli rządu+, bez podania dowodów"- powiedział. Podkreślił, że Rijad pozostaje lojalnym sojusznikiem Waszyngtonu.

Przypomniał, że Arabia Saudyjska zamroziła od 11 września ubiegłego roku 33 podejrzane konta, blokując w sumie 5,6 miliona dolarów. Ogółem na całym świecie zamrożono od tego czasu 113 mln dolarów, należących do sponsorów terroryzmu.

Al-Dżubeir podziękował też prezydentowi Bushowi za jego obronę islamu przed atakami chrześcijańskich konserwatystów. Niedawno jeden z nich, pastor Pat Robertson, nazwał islam religią przemocy, a inny, pastor Jerry Falwell, obraził Mahometa.

Biały Dom uznał wyjaśnienia Al-Dżubeira za "dobry i pożądany krok", ale anonimowi przedstawiciele administracji podkreślają, że  jest jeszcze sporo do zrobienia. Wyrażają też rozczarowanie, że  nie słychać o pociągnięciu kogokolwiek w Arabii Saudyjskiej do  odpowiedzialności za sponsorowanie terrorystów.

Al-Dżubeir przypomniał jednak, że władze saudyjskie zlikwidowały w kraju komórkę Al-Kaidy i surowo karzą terrorystów.

Administracja Busha podzieliła się w ocenie odpowiedzialności Arabii Saudyjskiej. Jest też w delikatnej sytuacji, gdyż obawia się osłabienia monarchii i przewrotu w kraju, który doprowadziłby do przejęcia władzy przez islamskich fundamentalistów.

em, pap