Fidel Castro zapowiedział, że podniesie ceny rumu i cygar. Oczywiście, w ramach troski o zdrowie społeczeństwa.
Kubański przywódca zaapelował do swoich rodaków, by witając Nowy Rok sprowadzili do minimum spożycie rumu, najpopularniejszego na wyspie napoju alkoholowego.
Występując z wielogodzinną mową w Latynoskiej Szkole Medycyny w Hawanie, w której kształci się ponad 6 tys. studentów z 24 krajów, Castro podkreślił, że picie alkoholu szkodzi zdrowiu i jest przyczyną wielu śmiertelnych wypadków na drogach.
"Ci, którzy nie wyrzekną się nawyku picia rumu, będą musieli drogo płacić za ten napój" - powiedział Castro, zaznaczając, że nie oznacza to bynajmniej wprowadzenia na Kubie prohibicji.
Castro, do niedawna namiętny palacz cygar, ostrzegł też, że równie kosztowny będzie zgubny nałóg palenia tytoniu.
sg, pap