"Musimy zbudować pierwszą prawdziwą ponadnarodową demokrację na świecie" - powiedział Prodi w Parlamencie Europejskim.
Zaproponował powołanie jednego ministra spraw zagranicznych UE, z tytułem "sekretarz Unii", który zasiadałby w Komisji, ale był odpowiedzialny zarówno przed państwami członkowskimi, jak i przewodniczącym Komisji. Obecnie rola ta jest podzielona między wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej, którym jest Javier Solana, odpowiedzialny tylko przed krajami członkowskimi, oraz komisarza ds. stosunków zagranicznych, Chrisa Pattena.
"Przywódcy narodowi powinni działać z całym oddaniem, by uczynić Europę supermocarstwem. Przemawianie jednym głosem jest sprawą podstawową dla obrony europejskiego modelu socjalnego w zglobalizowanym świecie i ochrony naszych wartości" - mówił Prodi.
Odrzucił apele Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i przewodniczącego Konwentu Valery'ego Giscarda d'Estaing, by stworzyć stanowisko prezydenta Rady Europejskiej, dając Europie w jego osobie konkretną twarz i głos oraz rozmówcę dla prezydenta USA. Takie stanowisko stworzyłoby więcej problemów niż rozwiązało - uważa Prodi.
Komisja jest za utrzymaniem z pewnymi modyfikacjami dotychczasowej zasady przewodnictwa w UE, przejmowanego przez kolejne kraje co pół roku.
Projekt przedstawiony przez Prodiego jest popierany przez Niemcy i większość małych krajów Unii Europejskiej. Nie akceptują ich natomiast Francja, Wielka Brytania i Hiszpania, które chcą, by głos państw narodowych liczył się bardziej niż kompetencje Brukseli.
em, pap