Co po Saddamie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podzielona iracka opozycja debatowała w Londynie nad tym, jak ma wyglądać Irak i kto obejmie władzę po ewentualnym obaleniu Saddama Husajna.
Uczestnicy konferencji zastanawiali się, kto i w jaki sposób będzie rządzić w kraju po amerykańskiej interwencji zbrojnej, o  której przekonani byli wszyscy obecni na obradach. 330 uczestniczących w nich delegatów reprezentowało ok. 50 politycznych ugrupowań, między którymi przebiegają także linie podziałów religijnych. To obrazuje jak bardzo podzielona jest iracka opozycja.

Podziały te są tak silne, że konferencja została wręcz wymuszona przez Amerykanów. Wzorowali oni ją na zwołanej przed rokiem w Niemczech konferencji opozycji afgańskiej, poświęconej tworzeniu nowych władz po  obaleniu reżimu talibów.

Do najważniejszych ugrupowań, które uczestniczyły w londyńskich obradach, należą: Iracki Kongres Narodowy kierowany przez Ahmeda Chalabiego, zdominowane przez dezerterów z irackiej armii i  wywiadu Irackie Porozumienie Narodowe Ayada Alawiego, szyicka Najwyższa Rada Islamskiej Rewolucji Iraku (SCIRI) ajatollaha Mohammada Baqira al-Hakima oraz dwie partie kurdyjskie -  Patriotyczna Unia Kurdystanu Jalala Talabaniego i Demokratyczna Partia Kurdystanu Mustafy Barzaniego.

W londyńskich obradach uczestniczyła też delegacja amerykańskich obserwatorów z Zamayem Jalilizadem, doradcą prezydenta George'a W. Busha.

Spotkanie irackiej opozycji przekładano trzykrotnie, ponieważ delegaci nie mogli się zgodzić, kto będzie grał pierwsze skrzypce w Londynie. Nie wiadomo też, jakie poparcie w kraju mogą mieć uczestniczący w konferencji delegaci, ponieważ od dziesiątków lat żyją na uchodźstwie.

Mimo podziałów, deklarowanym przez wszystkich celem jest przekształcenie Iraku w wieloetniczną, federalną republikę, respektującą rezolucje ONZ.

W Londynie omawiano koncepcję utworzenia 50-osobowego komitetu, który koordynując działania z USA, stworzyłby podstawy dla  sformowania przyszłego rządu tymczasowego. Według źródeł dyplomatycznych, Amerykanie chcą, by komitet ten uprawomocnił w jakiś sposób zbrojną interwencję w Iraku. Nie chcą jednak, by przekształcił się w rząd na uchodźstwie - pisze agencja EFE.

Część opozycji uważa jednak, że należy jak najszybciej wyłonić lidera i zagwarantować przyszłą strukturę władz pisemnym porozumieniem. Stany Zjednoczone też nalegają na podpisanie jakiegoś porozumienia, by uniknąć dalszych podziałów i  zagwarantować, że w przyszłych władzach znajdą się zarówno przedstawiciele emigracji, jak osobistości z kraju.

Niektórzy delegaci nie kryli rezerwy wobec USA. Jeden z  kurdyjskich przywódców Mahmud Othman wyraził wręcz obawę, że  Waszyngton może poprzeć wojskowy zamach stanu w Iraku lub  zmarginalizować iracką opozycję i zainstalować w Bagdadzie własne, wojskowe władze.

Abdelaziz Hakim z szyickiej Najwyższej Rady Islamskiej Rewolucji Iraku ostrzegł, że przyszłe władze muszą zatroszczyć się, by  bogactwa kraju, przede wszystkim złoża ropy, nie dostały się w  obce ręce.

em, pap