Źródła afgańskie informowały natomiast, że na pokładzie śmigłowca Sikorsky CH-53 znajdowało się sześć osób i że wszystkie zginęły. Mówiono też o śmierci nawet ośmiu Afgańczyków, ale informacje te nie zostały potwierdzone.
Śmigłowiec, należący do międzynarodowych sił ISAF w Afganistanie, zapalił się podobno w powietrzu, a chwilę później runął na ziemię w pobliżu szosy, prowadzącej do bazy lotniczej Bagram pod Kabulem, gdzie znajduje się sztab sił amerykańskich w Afganistanie. Miejsce katastrofy natychmiast otoczyli żołnierze ISAF.
O przyczynach katastrofy nic na razie nie wiadomo. Rzecznik ISAF, brytyjski major Gordon Mackenzie powiedział, że śmigłowiec nie został zestrzelony. Ostrzał rakietowy wykluczył też rzecznik niemieckiego kontyngentu.
W sobotę rano we wschodnim Afganistanie zginął też żołnierz amerykański, kiedy jego oddział został ostrzelany. W piątek we wschodniej prowincji Kunar żołnierze amerykańscy zostali zaatakowani rakietami; jeden Amerykanin został ranny.
em, pap