Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj w wywiadzie dla NBC News powiedział, że za część zagrożeń w jego kraju odpowiadają Amerykanie i wojska NATO. - Część zagrożeń pochodzi ze struktur, które NATO i USA stworzyły w Afganistanie - zaznaczył Karzaj.
Prezydent poinformował również, że wysłał list do prezydenta Obamy, w którym zaznaczył że Afganistan nie podpisze żadnego nowego porozumienia dotykającego kwestii bezpieczeństwa dopóki USA nie zwolni Afgańczyków przetrzymywanych w amerykańskich więzieniach. Według Karzaja ich pobyt w USA jest pogwałceniem porozumienia zawartego między głowami obu krajów. Krytyka pod adresem Waszyngtona jest o tyle istotna, że trwają właśnie rozmowy nt. wycofania wojsk USA z Afganistanu do końca roku 2014.
- Podpisaliśmy dokument o partnerstwie strategicznym z pewnymi oczekiwaniem i nadzieją, że zachowanie Amerykanów w USA się zmieni, ale tak się nie stało. Terroryzm nie zostanie pokonany dzięki atakom na afgańskie wioski i domy - powiedział Karzaj. Prezydent dodał, że w jego kraju "nie można stwierdzić obecności Al-Kaidy". - Nie wiem nawet czy Al-Kaida wciąż istnieje jako organizacja tak jak jest to mówione. Wobec tego wszystko co wiem to fakt, że istnieje niebezpieczeństwo - zaznaczył Karzaj.
Po skutecznym wyparciu Talibów z Afganistanu w 2001 roku obecnie odzyskują oni władzę i terytorium. Tym samym prezydent Karzaj z jednego z głównych sojuszników USA staje się jego krytykiem, wypominając nocne bombardowania i rosnącą ilość zabitych cywilów.
NBC News, ml
- Podpisaliśmy dokument o partnerstwie strategicznym z pewnymi oczekiwaniem i nadzieją, że zachowanie Amerykanów w USA się zmieni, ale tak się nie stało. Terroryzm nie zostanie pokonany dzięki atakom na afgańskie wioski i domy - powiedział Karzaj. Prezydent dodał, że w jego kraju "nie można stwierdzić obecności Al-Kaidy". - Nie wiem nawet czy Al-Kaida wciąż istnieje jako organizacja tak jak jest to mówione. Wobec tego wszystko co wiem to fakt, że istnieje niebezpieczeństwo - zaznaczył Karzaj.
Po skutecznym wyparciu Talibów z Afganistanu w 2001 roku obecnie odzyskują oni władzę i terytorium. Tym samym prezydent Karzaj z jednego z głównych sojuszników USA staje się jego krytykiem, wypominając nocne bombardowania i rosnącą ilość zabitych cywilów.
NBC News, ml