Dotychczas wywiad amerykański obawiał się ataków komputerowych raczej ze strony Al-Kaidy, która w ten sposób - jak się przypuszcza - może zakłócić działanie np. zakładów oczyszczania wody lub reaktorów atomowych w USA.
Obecnie uważa się, że niebezpieczeństwo grozi także ze strony hakerów związanych z Irakiem. FBI nie ujawnia ile było ataków, o które ich się podejrzewa, ani jakie szkody poczynili.
Rzecznik Ministerstwa Bezpieczeństwa Kraju powiedział, że nie ma dowodów na to, by ataki zorganizował bezpośrednio rząd w Bagdadzie i dodał, że chodzi raczej o "grupy sympatyzujące z Irakiem".
Wyraził też wątpliwość czy rząd iracki posiada techniczne środki do wymagających znacznych umiejętności ataków na rządowe komputery w USA.
em, pap