Interwencja w Korei Północnej? Prędzej "zgniły kompromis"

Interwencja w Korei Północnej? Prędzej "zgniły kompromis"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Półwysep Koreański (fot.maps.google.com) 
- Gdyby opcja wojskowa była możliwa do przeprowadzenia, tego reżimu dawno już by nie było. Ani Korea Południowa, ani Stany Zjednoczone nie są gotowe na ryzyko zainicjowania konfliktu, który może przynieść tysiące ofiar - powiedział o możliwości interwencji zbrojnej w Korei Północnej w rozmowie z TOK FM Łukasz Kulesa, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Atak jądrowy Północy stoi pod znakiem zapytania chociażby pod względem technicznym. Nie wiadomo, czy Korea Północna ma ładunki, których można efektywnie użyć podczas konfliktu zbrojnego. Zdaniem ekspertów są one wciąż zbyt duże i ciężkie, by instalować je na pociskach balistycznych. Próby jądrowe i rakietowe wskazują, że północnokoreański program idzie do przodu, ale to nie jest poziom dający możliwość uderzenia jądrowego na cele w regionie, nie mówiąc już o USA. Jest jednak niebezpieczeństwo incydentów z użyciem sił konwencjonalnych - ocenił Kulesa.

Analityk dodał, że w przeszłości zdarzały się incydenty, w których Północ była agresorem, jednak nie było na nie odpowiedzi lub były one wyciszane. - Jeśli będziemy mieli podobny incydent teraz, musi pojawić się odpowiedź ze strony Południa, a USA poprą działanie Seulu. Wszyscy będą jednak uważali, by nie wymknęło się to spod kontroli - podkreślił Kulesa.

- Dopóki reżim może przedstawiać konflikt jako odpowiedź na "agresywne" działania Południa i USA, propagandowo można uzasadniać kolejny atak "odwetowy" na cel militarny. Ale jeśli zdecydowaliby się zaatakować cele cywilne, na Południu pojawi się presja, żeby armii północnokoreańskiej pokazać, gdzie jest jej miejsce, w dużo bardziej stanowczy sposób - tłumaczył pracownik PISM.

- Ostatnie interwencje w Iraku czy Afganistanie nakazują ostrożność. Opowiadałbym się raczej za zgniłym dyplomatycznym kompromisem, sytuacją, w której Chiny proponują kolejną rundę rozmów, a w międzyczasie naciskają reżim, by pohamował trochę swoje działania. Gdyby opcja wojskowa była możliwa do przeprowadzenia, tego reżimu dawno już by nie było. Ani Korea Południowa, ani Stany Zjednoczone nie są gotowe na ryzyko zainicjowania konfliktu, który może przynieść tysiące ofiar - podsumował Kulesa.

Do eskalacji konfliktu na Półwyspie Koreańskim doszło po tym jak w odpowiedzi na próbę jądrową przeprowadzoną przez Północ, ONZ nałożył na reżim sankcje. Pjongjang wypowiedział także obowiązujące od 25 czerwca 1953 zawieszenie broni między dwoma krajami.

TOK FM, ml