- W pierwszych 5-10 sekundach (papież Franciszek) twarz miał kamienną, widać było, że jest przejęty, zdenerwowany. Stres dotyczy również papieża. Jego dość amimiczna twarz właściwie w dużym stopniu kłóciła się z wizerunkiem Argentyńczyków, którzy są nadekspresyjni, którzy swoje emocje wyrażają całym ciałem - ocenił Leszek Mellibruda, psycholog społeczny.
Zdaniem psychologa gest powitania, zaraz po wyborze na papieża był nieprzypadkowy i zupełnie odmienny od gestów jego poprzedników. Zarówno Jan Paweł II jak i papież Benedykt podnosili obie dłonie, tymczasem papież Franciszek podniósł tylko jedną.
- To jest dość symboliczne, bo to pokazywało odmienność już w pierwszych sekundach swojego kontaktu z wiernymi. Odmienność osobowości. Te dłonie później pracowały też stosunkowo umiarkowanie, raczej pilnowały się - zauważył psycholog. - Ale to jest sytuacja nadzwyczajna również dla papieża. Nawet jego uśmiech był niezwykle oszczędny to nie była radość z rozpoczęcia nowego życia.
- To pokazuje, że charakteryzuje go duże skupienie. Wyłączyć się w wielotysięcznym tłumie i zaprowadzić ciszę na Placu Piotrowym jest wielką sztuką. Jemu to się udało - dodał Leszek Mellibruda.
jc, gazeta.pl
- To jest dość symboliczne, bo to pokazywało odmienność już w pierwszych sekundach swojego kontaktu z wiernymi. Odmienność osobowości. Te dłonie później pracowały też stosunkowo umiarkowanie, raczej pilnowały się - zauważył psycholog. - Ale to jest sytuacja nadzwyczajna również dla papieża. Nawet jego uśmiech był niezwykle oszczędny to nie była radość z rozpoczęcia nowego życia.
- To pokazuje, że charakteryzuje go duże skupienie. Wyłączyć się w wielotysięcznym tłumie i zaprowadzić ciszę na Placu Piotrowym jest wielką sztuką. Jemu to się udało - dodał Leszek Mellibruda.
jc, gazeta.pl