Agent amerykańskich Secret Service miał w 2006 roku przez przypadek wystrzelić w kierunku prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada - podaje tvn24.pl powołując się na theatlantic.com. Historia została opisana w książce o amerykańskich służbach. Biały Dom miał utajnić tę sprawę spodziewając się, że ujawni ją Iran. Tak się jednak nie stało.
Do incydentu, który mógł zakończyć się wojną, doszło w 2006 roku w czasie wizyty prezydenta Iranu w Nowym Jorku, gdzie obradowało Zgromadzenie Ogólne ONZ. Strzał padł, gdy prezydent Iranu wysiadał z samochodu przed hotelem, w którym się zatrzymał. Okazało się, że wystrzelił jeden z amerykańskich agentów ochraniających prezydenta Iranu - przypadkowy strzał padł, gdy... poprawiał on broń. Ahmadineżad miał odwrócić głowę i wsiąść do samochodu.
USA spodziewały się, że Ahmadineżad wykorzysta incydent do oskarżania USA o planowanie zamachu na jego życie. Tak się jednak nie stało co miało przekonać USA do pragmatyzmu irańskiego lidera.
arb, theatlantic.com, tvn24.pl
USA spodziewały się, że Ahmadineżad wykorzysta incydent do oskarżania USA o planowanie zamachu na jego życie. Tak się jednak nie stało co miało przekonać USA do pragmatyzmu irańskiego lidera.
arb, theatlantic.com, tvn24.pl