31-letnia Brytyjka, która uciekając przed gwałcicielem skoczyła z balkonu hotelu w Indiach postanowiła opowiedzieć, co ją spotkało - podaje tvn24.pl. - Mam głos i chcę go użyć, aby powiedzieć, że nie ma wstydu w mówieniu o przemocy seksualnej, z którą jest problem w Indiach - stwierdziła Jessica Davis.
19 marca Brytyjka chciała wczesnym pociągiem opuścić miasto Agra, gdzie przyjechała na dwa dni zobaczyć Taj Mahal. Poprosiła właściciela hotelu o zamówienie jej taksówki. Tuż przed wyjazdem do drzwi zapukał właściciel hotelu. - Gdy mu otworzyłam, ruszył w moją stronę z buteleczkami olejków i oznajmił, że przed wyjazdem potrzebuję jeszcze masażu oraz kąpieli - relacjonowała Brytyjka. Wypchnęła mężczyznę za drzwi i zaryglowała je. Hindus nie ustępował i przez niemal godzinę dobijał się do jej pokoju. Mimo że Brytyjka krzyczała i wołała o pomoc nikt się nie zjawił. W jej pokoju odcięto prąd. Właściciel po chwili wrócił w towarzystwie jeszcze jednego mężczyzny. By się ratować kobieta skoczyła z balkonu.
Udało jej się dostać na komisariat policji i poinformować o zdarzeniu funkcjonariuszy. Gdy dotarli oni na miejsce niedoszły gwałciciel znajdował się w pokoju Brytyjki. Prawdopodobnie dostał się do niego przez balkon.
W ocenie 31-latki jej zachowanie i ubiór nie było prowokujące. - Miałam dużo szczęścia. Nie stałam się kolejną pozycją w statystykach - dodała Brytyjka.
ja, Sky News, tvn24.pl
Udało jej się dostać na komisariat policji i poinformować o zdarzeniu funkcjonariuszy. Gdy dotarli oni na miejsce niedoszły gwałciciel znajdował się w pokoju Brytyjki. Prawdopodobnie dostał się do niego przez balkon.
W ocenie 31-latki jej zachowanie i ubiór nie było prowokujące. - Miałam dużo szczęścia. Nie stałam się kolejną pozycją w statystykach - dodała Brytyjka.
ja, Sky News, tvn24.pl