Mężczyzna podejrzany o przeprowadzenie zamachu w Bostonie został zatrzymany - podaje CNN. Takie same informacje podała telewizja Fox News, tymczasem przedstawiciele amerykańskich władz zaprzeczyli, jakoby w sprawie zamachów w Bostonie doszło do jakichkolwiek aresztowań. Również bostońska policja zaprzecza, aby dokonano jakichkolwiek aresztowań. Informacje CNN-u zdementowało także FBI. Ostatecznie stacja przyznała, że informacja o aresztowaniu podejrzanego o zamach okazała się nieprawdziwa.
Wcześniej funkcjonariusze służb prowadzących śledztwo w sprawie zamachu bombowego podczas maratonu w Bostonie poinformowali, że zidentyfikowali podejrzanego o dokonanie zamachu.
Nieopodal mety maratonu w Bostonie doszło do dwóch eksplozji - informują amerykańskie media. Słup dymu po wybuchach miał osiągnąć wysokość ok. 15 metrów. - Czyjaś noga przeleciała mi nad głową - relacjonował jeden ze świadków wybuchu cytowany przez "Boston Herald". Barack Obama zapewnił, że administracja udzieli władzom Bostonu wszelkiej niezbędnej pomocy. Według najnowszych informacji w wyniku wybuchów zginęły trzy osoby, a ponad 140 zostało rannych. 10 osób musiało poddać się amputacji kończyn. Z kolei CNN podaje, że sześć spośród hospitalizowanych osób znajduje się w stanie krytycznym.
Świadkowie relacjonują, że do eksplozji doszło w odstępie 10 sekund. W związku z wybuchami ewakuowano siedzibę organizatora maratonu. Według niepotwierdzonych informacji w hotelu znajdującym się w okolicach mety znaleziono bombę, która nie została jednak zdetonowana. Kilkadziesiąt minut później podano, że na trasie maratonu znaleziono jeszcze dwa ładunki wybuchowe, ale informacja ta została zdementowana.
Bostońska policja podała, że w wyniku wybuchów zginęły 3 osoby. Liczba rannych rośnie - obecnie informuje się o ponad 140 osobach, którym trzeba było udzielić pomocy medycznej. Do eksplozji doszło ok. trzech godzin po tym jak linię mety minęli zwycięzcy maratonu.
Tymczasem zastępca komisarza nowojorskiej policji Paul Browne oświadczył, że w związku z możliwym zamachem bombowym w Bostonie Nowy Jork podnosi stopień zagrożenia.
Sprawę bada obecnie FBI, jednak wciąż nie wiadomo kto jest winny zamachu.
Maraton bostoński został po raz pierwszy zorganizowany 19 kwietnia 1897 roku.
Russia Today, Polskie Radio, cnn, tvn24.pl, ml, eb
Nieopodal mety maratonu w Bostonie doszło do dwóch eksplozji - informują amerykańskie media. Słup dymu po wybuchach miał osiągnąć wysokość ok. 15 metrów. - Czyjaś noga przeleciała mi nad głową - relacjonował jeden ze świadków wybuchu cytowany przez "Boston Herald". Barack Obama zapewnił, że administracja udzieli władzom Bostonu wszelkiej niezbędnej pomocy. Według najnowszych informacji w wyniku wybuchów zginęły trzy osoby, a ponad 140 zostało rannych. 10 osób musiało poddać się amputacji kończyn. Z kolei CNN podaje, że sześć spośród hospitalizowanych osób znajduje się w stanie krytycznym.
Świadkowie relacjonują, że do eksplozji doszło w odstępie 10 sekund. W związku z wybuchami ewakuowano siedzibę organizatora maratonu. Według niepotwierdzonych informacji w hotelu znajdującym się w okolicach mety znaleziono bombę, która nie została jednak zdetonowana. Kilkadziesiąt minut później podano, że na trasie maratonu znaleziono jeszcze dwa ładunki wybuchowe, ale informacja ta została zdementowana.
Bostońska policja podała, że w wyniku wybuchów zginęły 3 osoby. Liczba rannych rośnie - obecnie informuje się o ponad 140 osobach, którym trzeba było udzielić pomocy medycznej. Do eksplozji doszło ok. trzech godzin po tym jak linię mety minęli zwycięzcy maratonu.
Tymczasem zastępca komisarza nowojorskiej policji Paul Browne oświadczył, że w związku z możliwym zamachem bombowym w Bostonie Nowy Jork podnosi stopień zagrożenia.
Sprawę bada obecnie FBI, jednak wciąż nie wiadomo kto jest winny zamachu.
Maraton bostoński został po raz pierwszy zorganizowany 19 kwietnia 1897 roku.
Russia Today, Polskie Radio, cnn, tvn24.pl, ml, eb