Premier Izraela Benjamin Netanjahu jest ostro krytykowany za wydatki na luksusy, gdy jego rząd wzywa mieszkańców kraju do oszczędności.
Kilka dni temu okazało się, 127 tysięcy dolarów kosztowało podatników podwójne łóżko, wmontowane do wynajętego samolotu Boeing 767, którym premier wraz z żoną poleciał na uroczystości pogrzebowe "Żelaznej Damy", byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher.
5,5 godzin lotu Benjamina Netanjahu, jego żony, współpracowników i ochroniarzy kosztowało podatników z Izraela w sumie 300 tys. dolarów.
Rząd Benjamina Netanjahu planuje podwyżkę podatków oraz cięcia w budżecie.
Informacja o niezwykle drogim, podwójnym łóżku wzbudziła w Izraelu oburzenie. Na Facebooku pojawiła się petycja, której sygnatariusze żądają, by premier za luksus zapłacił z własnej kieszeni. Wniosek podpisało 4 tys. osób.
W największym dzienniku Izraela "Yedioth Ahronoth" publicysta Sima Kadmon napisał m.in.: "Co z poczuciem wstydu? Bibi (przezwisko Benjamina Netanjahu - red.) jest królem, a w monarchii, gdy król i królowa lecą, koszty nie grają roli".
Kancelaria premiera Izraela oświadczyła, że premier miał prawo do wygodnie spędzonej nocy po długim dniu pracy. Urząd zapewnił, że premier nie wiedział o dodatkowym koszcie wynikającym z zamontowania specjalnego łóżka oraz że nie będzie już korzystał z podobnych wygód.
Na początku 2012 r. Izraelczycy dowiedzieli się, że w budżecie kancelarii Netanjahu zarezerwowano 2700 dolarów na ulubione lody premiera. W ostatnich latach o kilkadziesiąt procent, do prawie miliona dolarów, wzrosły wydatki na rezydencję Netanjahu. Znacząco wzrosły też sumy wydawana na jedzenie, fryzjera, wizażystę Benjamina Netanjahu oraz podejmowanie jego gości. Wydatki te pokrywane są z pieniędzy podatników.
zew, Huffington Post
5,5 godzin lotu Benjamina Netanjahu, jego żony, współpracowników i ochroniarzy kosztowało podatników z Izraela w sumie 300 tys. dolarów.
Rząd Benjamina Netanjahu planuje podwyżkę podatków oraz cięcia w budżecie.
Informacja o niezwykle drogim, podwójnym łóżku wzbudziła w Izraelu oburzenie. Na Facebooku pojawiła się petycja, której sygnatariusze żądają, by premier za luksus zapłacił z własnej kieszeni. Wniosek podpisało 4 tys. osób.
W największym dzienniku Izraela "Yedioth Ahronoth" publicysta Sima Kadmon napisał m.in.: "Co z poczuciem wstydu? Bibi (przezwisko Benjamina Netanjahu - red.) jest królem, a w monarchii, gdy król i królowa lecą, koszty nie grają roli".
Kancelaria premiera Izraela oświadczyła, że premier miał prawo do wygodnie spędzonej nocy po długim dniu pracy. Urząd zapewnił, że premier nie wiedział o dodatkowym koszcie wynikającym z zamontowania specjalnego łóżka oraz że nie będzie już korzystał z podobnych wygód.
Na początku 2012 r. Izraelczycy dowiedzieli się, że w budżecie kancelarii Netanjahu zarezerwowano 2700 dolarów na ulubione lody premiera. W ostatnich latach o kilkadziesiąt procent, do prawie miliona dolarów, wzrosły wydatki na rezydencję Netanjahu. Znacząco wzrosły też sumy wydawana na jedzenie, fryzjera, wizażystę Benjamina Netanjahu oraz podejmowanie jego gości. Wydatki te pokrywane są z pieniędzy podatników.
zew, Huffington Post