Rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Ławrow stwierdził, że jest "oburzające" iż rosyjska uczestniczka Eurowizji Dina Garipova nie otrzymała ani jednego punktu od Azerbejdżanu. Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew zarządził śledztwo, które ma wyjaśnić w jaki sposób doszło do tego incydentu. Z kolei prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka przekonuje, że całe głosowanie sfałszowano, ponieważ Białoruś w czasie Eurowizji nie otrzymała żadnego punktu od Rosjan.
Ławrow twierdzi, że punkty z Azerbejdżanu zostały "skradzione" Garipovej i dodaje, że Rosja nie pozostawi całej sprawy bez odpowiedzi. Azerbejdżan przyznaje, że sprawa jest tajemnica - dane od operatorów telefonów komórkowych w Azerbejdżanie (głosowanie na uczestników Eurowizji odbywa się za pomocą SMS-ów) wskazują, że najwięcej głosów Azerowie oddali na reprezentanta Ukrainy, ale druga pod względem liczby oddanych głosów była właśnie Garipova.
Tymczasem rzecznik Europejskiej Unii Nadawców, organizatora Eurowizji podkreśla, że oprócz głosów oddawanych telefonicznie liczy się jeszcze wybór dokonany przez tzw. narodowe jury, które może zmodyfikować wskazanie dokonane przez widzów.
arb, BBC
Tymczasem rzecznik Europejskiej Unii Nadawców, organizatora Eurowizji podkreśla, że oprócz głosów oddawanych telefonicznie liczy się jeszcze wybór dokonany przez tzw. narodowe jury, które może zmodyfikować wskazanie dokonane przez widzów.
arb, BBC