Do tragicznego zdarzenia doszło we włoskim mieście Piacenza. Andrea Albanese, 39-letni ojciec dwulatka jadąc do pracy w restauracji miał zawiść synka do żłobka. Okazało się, że dziecko do żłobka nie dotarło, gdyż ojciec zapomniał o chłopcu i pojechał prosto do pracy. Mężczyzna tłumaczył później, że zapomniał o malcu, gdyż chłopiec spał, gdy ojciec wychodził z auta.
Alarm podniósł dziadek dziecka, który poszedł do żłobka, aby odebrać chłopca. Ponoć wtedy roztargniony ojciec uświadomił sobie, że chłopiec został w samochodzie zaparkowanym przed restauracją, w której Albanese pracował, jako kucharz. Gdy mężczyzna poszedł do auta, dziecko było nieprzytomne. Mimo prób ratowania syna, chłopiec zmarł.
W zamkniętym samochodzie temperatura wzrosła do około 60 st. C, a chłopiec spędził w aucie ponad 8 godzin. Gdy został znaleziony był skrajnie wycieńczony i nieprzytomny. Ojciec, do przyjazdu karetki pogotowia próbował nawodnić chłopca, jednak na ratunek było już za późno.
Sprawę rzekomego roztargnienia i okoliczności tragicznego zdarzenia wyjaśnia włoska policja.
jc, libreprensa.com, dailymail.co.uk