Broni chemicznej, w tym gazu bojowego sarin użyły w Syrii siły wierne prezydentowi Baszarowi el-Asadowi przeciwko rebeliantom - twierdzi Waszyngton. USA przekonują, że dysponują dowodami iż ok. 100-150 osób zginęło w Syrii w wyniku użycia tego rodzaju broni. Prezydent Barack Obama mówił wcześniej, że zastosowanie gazów bojowych przez syryjską armię będzie oznaczało "przekroczenie czerwonej linii", co miało się wiązać ze znacznym zwiększeniem przez Stany Zjednoczone pomocy dla syryjskich rebeliantów.
- Użycie broni chemicznej to naruszenie prawa międzynarodowego - przekonywał Ben Rhodes, przedstawiciel doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA. - Asad musi zdawać sobie sprawę z tego, że jego działania prowadzą do zwiększenia pomocy udzielanej syryjskiej opozycji. Rhodes zapewnił jednak, że prezydent Barack Obama nie przewiduje, by do Syrii wkroczyli amerykańscy żołnierze, Obama nie podjął też decyzji dotyczącej ewentualnego ustanowienia strefy zakazu lotów nad Syrią.
Rhodes oświadczył również, że nie ma żadnych dowodów na to, by - jak twierdzą władze Syrii - to rebelianci używali broni chemicznej.
arb, CNN
Rhodes oświadczył również, że nie ma żadnych dowodów na to, by - jak twierdzą władze Syrii - to rebelianci używali broni chemicznej.
arb, CNN