Prowadzący śledztwo wykryli jednak szereg nieprawidłowości, które przyczyniły się do tak dużej liczby ofiar. Mają wystąpić o aresztowanie sześciu pracowników metra, w tym dwóch maszynistów kolejek, które stanęły w płomieniach. Grozi im do pięciu lat więzienia za szereg błędnych decyzji i zaniedbań.
Prowadzącemu pociąg, w którym wybuchł pożar, zarzuca się, że zbyt późno poinformował kontrolerów ruchu o niebezpieczeństwie. Większość pasażerów tego pociągu zdążyła jednak w porę uciec. Natomiast maszynista drugiej kolejki zbiegł, zostawiając w zamkniętych wagonach pasażerów. Tam właśnie znaleziono większość ofiar tragedii.
Ustalono też, że szeregu zaniedbań mogli dopuścić się kontrolerzy ruchu metra, którzy - już po pojawieniu się ognia - zbyt długo podejmowali decyzje o wstrzymaniu ruchu na stacji i skierowaniu kursujących pociągów. Wydawali też maszynistom sprzeczne polecenia. Stwierdzono też, że liczba ofiar jest tak wysoka, bowiem wagony metra w Tegu są złej konstrukcji i wykonane z łatwopalnych materiałów, a w tunelach i na stacjach brak jest odpowiednich instalacji, np. awaryjnego oświetlenia.
W sobotę władze udostępniły stację, gdzie rozegrała się tragedia, rodzinom ofiar. Zanosząc się płaczem, ok. 150 osób zeszło do spalonych podziemi; tam, wśród zgliszczy i popiołów, niektórzy z nich poszukiwali jakichkolwiek śladów po swoich bliskich.
em, pap