Tureckie władze wprowadziły przepisy, które pozwalają służbom zatrzymywać na dobę osoby, które "mogą przeprowadzić protest". Policjanci nie potrzebują zgody sądy lub prokuratury - donosi TVN24 za "Hurriyet".
Nowe przepisy zaostrzają również kary za opór wobec policji i niszczenie własności publicznej. Zmiany w przepisach mają być reakcję na gwałtowne protesty, które od dłuższego czasu wstrząsają krajem. Choć ulice tureckich miast są już spokojniejsze, niż w czasie protestów w obronie parku Gezi w Stambule, rząd nie ustaje w staraniach, by podobne demonstracje nie miały miejsca w przyszłości.
Rząd będzie stale monitorował organizacje, które "mają skłonność organizować protesty". Jeśli stwierdzone zostanie "ryzyko" wyjścia ludzi na ulicę, policja może ich prewencyjnie aresztować.
- Rząd, który próbuje robić takie rzeczy skończy marnie - mówi "Hurriyet" Semih Yalcin, przywódca opozycyjnej partii MHP. Poseł partii opozycyjnej CHP Ilhan Cihaner ocenia z kolei, że nowe przepisy to "więcej niż inkizycja i faszyzm".
- Teraz mogą cię zatrzymać za samą myśl o proteście, której nawet nie wprowadzisz w życie - ubolewa polityk opozycji.
sjk, TVN2, "Hurriyet Daily News"
Rząd będzie stale monitorował organizacje, które "mają skłonność organizować protesty". Jeśli stwierdzone zostanie "ryzyko" wyjścia ludzi na ulicę, policja może ich prewencyjnie aresztować.
- Rząd, który próbuje robić takie rzeczy skończy marnie - mówi "Hurriyet" Semih Yalcin, przywódca opozycyjnej partii MHP. Poseł partii opozycyjnej CHP Ilhan Cihaner ocenia z kolei, że nowe przepisy to "więcej niż inkizycja i faszyzm".
- Teraz mogą cię zatrzymać za samą myśl o proteście, której nawet nie wprowadzisz w życie - ubolewa polityk opozycji.
sjk, TVN2, "Hurriyet Daily News"