Nieoczekiwana miłość do Moskwy

Nieoczekiwana miłość do Moskwy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po podliczeniu wszystkich głosów czeczeńska komisja wyborcza oznajmiła, że frekwencja w referendum była blisko 90-procentowa. Trudno w to uwierzyć, komentują media.
Zgodnie z danymi przedstawionymi przez szefa republikańskiej komisji wyborczej Abdula-Kerima Arsachanow, w potępianym przez czeczeńskich separatystów i rosyjskie organizacje praw człowieka głosowaniu miało wziąć udział 89,48 proc. uprawnionych. Wcześniej mówiono o około 80-procentowej frekwencji, którą i tak w wielu mediach uznano za zawyżoną.

Konstytucję proponowaną przez Moskwę miało - według w zasadzie już oficjalnych wyników - poprzeć 95,97 proc. spośród głosujących, zaś dwie ustawy o wyborze prezydenta i parlamentu - odpowiednio 95,4 i 96,05 proc.

"Referendum odbywało się przy niebywałej aktywności mieszkańców" - oświadczył Arsachanow, zaznaczając, że podane przezeń wyniki staną się oficjalne w momencie podpisania ich przez członków republikańskiej komisji wyborczej.

Tymczasem echa rekordowego pod każdym względem referendum nie  ustają. Część rosyjskiej prasy w dalszym ciągu nie wierzyć, że Czeczeni, którzy stoczyli z Rosją w ciągu ostatnich 10 lat dwie wojny o niepodległość, tak masowo poparli konstytucję, stwierdzającą, że ich kraj jest częścią Rosji.

"Te piękne liczby podane przez Centralną Komisję Wyborczą są za  dobre, żeby mogły być prawdziwe i przypominają czasy radzieckie, kiedy wszyscy głosujący byli zmuszeni do wrzucania do skrzynki wyborczej kartek z nazwiskiem jedynego kandydata" - napisał w  środę dziennik "Moscow Times".

Mowładi Udugow, rzecznik czeczeńskiej Madżlis-ul Szura, rady wojennej, na której czele stoinieuznawany przez Moskwę prezydent "Czeczeńskiej Republiki Iczkerii" Asłan Maschadow, twierdzi, że referendum zostało sfałszowane.

"Z wyjątkiem kilku centrów głosowania, które przygotowano dla dziennikarzy i tak zwanych +obserwatorów+, w przytłaczającej większości miejscowości w Czeczenii nie było żadnego głosowania" - cytuje Udugowa portal separatystów "Kavkaz-Center".

em, pap

Czytaj też: Sfałszowane referendum?