- Janukowycz był niewiarygodnym partnerem. Negocjował z UE, ale albo od początku nie zamierzał podpisać umowy stowarzyszeniowej, albo założył, że nawet jak ją podpisze, to nie będzie wcielać w życie jej postanowień - mówi "Gazecie Wyborczej" europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski.
Na ulicach ukraińskich miast od kilku dni trwają demonstracje zwolenników integracji z Unią Europejską. Zdaniem eurodeputowanego PO Jacka Saryusza-Wolskiego, Majdan reprezentuje większość ukraińskiego społeczeństwa. - Znam badania, z których wynika, że zwolenników integracji europejskiej jest na Ukrainie trzy razy więcej niż przeciwników. Z innych wynika, że za integracją jest 60 proc. ludzi. Zresztą gdyby Ukraińcy nie chcieli Zachodu, ludzie na Majdanie nie byliby tak zdeterminowani. Najlepszym testem proeuropejskich aspiracji byłyby przyspieszone wybory do Rady Najwyższej - mówi w wywiadzie dla "GW" Saryusz-Wolski.
Saryusz-Wolski: to, że Rosjanie milczą, nie znaczy, że sobie odpuścili
Pytany, czy demonstracje pomogą Ukrainie zbliżyć się do UE, odpowiada: - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Janukowycz był niewiarygodnym partnerem. Negocjował z UE, ale albo od początku nie zamierzał podpisać umowy stowarzyszeniowej, albo założył, że nawet jak ją podpisze, to nie będzie wcielać w życie jej postanowień. To ostatnie byłoby najgorszym scenariuszem, bo ignorowanie zapisów tak ważnego dokumentu kompromitowałoby Unię - dodaje polityk Platformy Obywatelskiej.
Zdaniem Saryusza-Wolskiego, przyszłość Ukrainy ma dla Rosji kluczowe znaczenie. - To, że tamtejsi politycy milczą, nie znaczy, że odpuścili sobie ten temat. Unia musi ciągle napominać Moskwę, że wywieranie politycznej i gospodarczej presji na Kijów jest nie do przyjęcia. Ukraina o swojej przyszłości musi zadecydować sama - mówi "GW" europoseł PO.
Ukraina protestuje, premier zostaje
Na Ukrainie protesty zwolenników integracji z Unią Europejską trwają od nocy z 21 na 22 listopada, po tym jak rząd Ukrainy zdecydował o wstrzymaniu prac przygotowujących podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z unią Europejską. Pierwsze demonstracje miały miejsce na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Wyjaśniając swoją decyzję, prezydent Janukowycz podkreślił, że nigdy nie zrobi niczego przeciwko własnemu narodowi.
Jak powiedział w rozmowie z Angelą Merkel, decyzja była podyktowana presją Rosji oraz faktem, że "został z nią sam na sam” . Odnosząc się do wstrzymania stowarzyszenia UE z Ukrainą premier podkreślił, ze „odpowiedzią na taką sytuację musi być dialog, trzeba być cierpliwym”.
3 grudnia parlament Ukrainy odrzucił wniosek opozycji o wotum nieufności wobec rządu premier Mykoły Azarowa. Za odwołaniem rządu głosowało 186 posłów, podczas gdy aby skutecznie usunąć rząd konieczne było poparcie przynajmniej 226 członków Rady Najwyższej. Jedynie trzech posłów było przeciwnych odwołaniu rządu, pozostali się wstrzymali od głosu.
sjk, "Gazeta Wyborcza", ml, Kyiv Post
Saryusz-Wolski: to, że Rosjanie milczą, nie znaczy, że sobie odpuścili
Pytany, czy demonstracje pomogą Ukrainie zbliżyć się do UE, odpowiada: - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Janukowycz był niewiarygodnym partnerem. Negocjował z UE, ale albo od początku nie zamierzał podpisać umowy stowarzyszeniowej, albo założył, że nawet jak ją podpisze, to nie będzie wcielać w życie jej postanowień. To ostatnie byłoby najgorszym scenariuszem, bo ignorowanie zapisów tak ważnego dokumentu kompromitowałoby Unię - dodaje polityk Platformy Obywatelskiej.
Zdaniem Saryusza-Wolskiego, przyszłość Ukrainy ma dla Rosji kluczowe znaczenie. - To, że tamtejsi politycy milczą, nie znaczy, że odpuścili sobie ten temat. Unia musi ciągle napominać Moskwę, że wywieranie politycznej i gospodarczej presji na Kijów jest nie do przyjęcia. Ukraina o swojej przyszłości musi zadecydować sama - mówi "GW" europoseł PO.
Ukraina protestuje, premier zostaje
Na Ukrainie protesty zwolenników integracji z Unią Europejską trwają od nocy z 21 na 22 listopada, po tym jak rząd Ukrainy zdecydował o wstrzymaniu prac przygotowujących podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z unią Europejską. Pierwsze demonstracje miały miejsce na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Wyjaśniając swoją decyzję, prezydent Janukowycz podkreślił, że nigdy nie zrobi niczego przeciwko własnemu narodowi.
Jak powiedział w rozmowie z Angelą Merkel, decyzja była podyktowana presją Rosji oraz faktem, że "został z nią sam na sam” . Odnosząc się do wstrzymania stowarzyszenia UE z Ukrainą premier podkreślił, ze „odpowiedzią na taką sytuację musi być dialog, trzeba być cierpliwym”.
3 grudnia parlament Ukrainy odrzucił wniosek opozycji o wotum nieufności wobec rządu premier Mykoły Azarowa. Za odwołaniem rządu głosowało 186 posłów, podczas gdy aby skutecznie usunąć rząd konieczne było poparcie przynajmniej 226 członków Rady Najwyższej. Jedynie trzech posłów było przeciwnych odwołaniu rządu, pozostali się wstrzymali od głosu.
sjk, "Gazeta Wyborcza", ml, Kyiv Post