Tłumacz z języka migowego uczestniczący w uroczystości pożegnalnej Nelsona Mandeli trafił do szpitala psychiatrycznego - podaje BBC.
Tłumacz z języka migowego Thamsanqa Jantjie wywołał kontrowersje, gdy podczas uroczystości pożegnalnych zmarłego 5 grudnia Nelsona Mandeli zmyślał znaki, a jego przekład był niezrozumiały. Wypowiedzi Jantjiego niesłysząca członkini parlamentu RPA nazwała "śmieciowym językiem migowym". Jej zdaniem tłumacz nie zna języka migowego. Thamsanqa Jantjie tłumaczył mediom, że podczas uroczystości stracił koncentrację i niespodziewanie zaczął słyszeć... głosy w swojej głowie. Jantjie twierdził także, że miał halucynacje.
- Nic nie mogłem zrobić. Byłem sam w bardzo niebezpiecznej sytuacji - odpierał zarzuty w rozmowie z gazetą "Johanessburg's Star". Tłumacz przyznał, że cierpi na schizofrenię. - Próbowałem się kontrolować i nie pokazać światu, co się dzieje. Jest mi bardzo przykro - mówił Jantjie. W innym wywiadzie - udzielonym stacji "Talk Radio 702" stwierdził jednak, że jest... zadowolony ze swojego wystąpienia. Jak podaje BBC, Jantjie ostatecznie trafił do szpitala psychiatrycznego. - Przeżył załamanie - przyznała jego żona, Siziwe.
Jak podaje TVN24 za BBC, Instytut Tłumaczy RPA jeszcze przed pogrzebem Nelsona Mandeli ostrzegał organizatorów uroczystości przed wyborem Jantjiego na tłumacza z języka migowego. Ostrzeżenia nie zostały jednak wzięte pod uwagę. Komentatorzy skrytykowali również amerykańskie Secret Service za niesprawdzenie historii tłumacza, który stał w niewielkiej odległości od prezydenta Baracka Obamy podczas uroczystości pożegnalnych Nelsona Mandeli w RPA.
Nelson Mandela zmarł 5 grudnia w swoim domu, w którym od trzech miesięcy znajdował się pod ścisłą opieką medyczną po infekcji płuc. Mandela na początku grudnia 2012 roku trafił do szpitala z infekcją dróg oddechowych. Przeszedł też operację usunięcia kamieni żółciowych. Stan jego zdrowia od tego czasu był oceniany na przemian jako poważny i krytyczny.
sjk, TVN24, BBC
- Nic nie mogłem zrobić. Byłem sam w bardzo niebezpiecznej sytuacji - odpierał zarzuty w rozmowie z gazetą "Johanessburg's Star". Tłumacz przyznał, że cierpi na schizofrenię. - Próbowałem się kontrolować i nie pokazać światu, co się dzieje. Jest mi bardzo przykro - mówił Jantjie. W innym wywiadzie - udzielonym stacji "Talk Radio 702" stwierdził jednak, że jest... zadowolony ze swojego wystąpienia. Jak podaje BBC, Jantjie ostatecznie trafił do szpitala psychiatrycznego. - Przeżył załamanie - przyznała jego żona, Siziwe.
Jak podaje TVN24 za BBC, Instytut Tłumaczy RPA jeszcze przed pogrzebem Nelsona Mandeli ostrzegał organizatorów uroczystości przed wyborem Jantjiego na tłumacza z języka migowego. Ostrzeżenia nie zostały jednak wzięte pod uwagę. Komentatorzy skrytykowali również amerykańskie Secret Service za niesprawdzenie historii tłumacza, który stał w niewielkiej odległości od prezydenta Baracka Obamy podczas uroczystości pożegnalnych Nelsona Mandeli w RPA.
Nelson Mandela zmarł 5 grudnia w swoim domu, w którym od trzech miesięcy znajdował się pod ścisłą opieką medyczną po infekcji płuc. Mandela na początku grudnia 2012 roku trafił do szpitala z infekcją dróg oddechowych. Przeszedł też operację usunięcia kamieni żółciowych. Stan jego zdrowia od tego czasu był oceniany na przemian jako poważny i krytyczny.
sjk, TVN24, BBC