Nie chciał nowego podatku, więc milicja zawiozła go do... krematorium

Nie chciał nowego podatku, więc milicja zawiozła go do... krematorium

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Ludek/Wikipedia) 
Białoruska milicja zatrzymała 12 stycznia lidera Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, opozycjonistę Anatola Labiedźkę – informuje portal Belsat.eu. Mężczyzna chciał zbierać podpisy przeciwko wprowadzeniu nowego podatku na Białorusi za dopuszczeniu pojazdu do ruchu. Od nowego Białorusini zależnie od masy pojazdu będą musieli rocznie dodatkowo zapłacić od 390 tys. rubli białoruskich (126 zł) do 3,25 mln rubli (1047 zł).
Labiedźka opowiedział portalowi Chrter97.org co działo się z nim 12 stycznia. Przed jego domem został zatrzymany przez policjantów ubranych po cywilnemu, którzy na prośbę skierowaną do przechodnia by przekazać informacje żonie, został kilkukrotnie uderzony w  nerki.
 
Następnie został przewieziony na komisariat, gdzie spędził kilka godzin. Później został zapakowany do samochodu i milicjanci, jadąc według jego relacji 140 km na godzinę zawieźli do znajdującego się po za granicami Mińska lasu Kuropaty - czyli miejsca masowych pochówków ofiar stalinizmu, a potem pod budynek miejskiego krematorium. I na koniec wypuścili około godziny 18.

Anatol Labiedźka został oskarżony o organizację nielegalnego wydarzenia, choć jak podkreśla na zbieranie podpisów nie potrzeba zgody władz. Proces ma odbyć się we wtorek.

Belsat,.eu, ml