20 milicjantów otoczyło grupę studentów. Powalili ich na ziemię, pobili, skuli i bez słowa wywieźli w nieznanym kierunku. Tak wyglądają działania służb na pogrążonej w chaosie Ukrainie.
Świadek zdarzenia opowiedział o nim dziennikarzom TVP Info. - W nocy z 19 na 20 stycznia około 5 rano ośmiu studentów Instytutu Teatru i Kina wracało z Majdanu. Podczas protestów nie byli agresywni, razem z innymi stali na placu, śpiewali i wspierali opozycję. Kiedy szli do internatu otoczyło ich sześć cywilnych samochodów, z których wybiegło około 20 ludzi. Ich ubrania nie wskazywały na to, że są z policji. Napastnicy powalili studentów na ziemię, pobili, skuli kajdankami i bez słowa uzasadnienia wywieźli w nieznanym kierunku - opowiada portalowi tvp.info świadek zdarzenia.
Sprawa ujrzała światło dzienny, gdyż jeden ze schwytanych studentów zdołał uciec milicjantom i opowiedzieć, co się wydarzyło. Fragmenty zatrzymania studentów utrwaliły ponadto kamery monitoringu na stacji paliw, obok której doszło do ataku milicji na młodzież. - Nie było żadnej podstawy do zatrzymania studentów. Zresztą to nie było zatrzymanie, ci ludzie nie przedstawili się, zachowywali się jak przestępcy, którzy i porwali niewinnych ludzi - mówi świadek w rozmowie z tvp.info.
Jak donosi tvp.info, udało się ustalić, że napastnicy to specjalnie utworzony oddział milicji karnej, którą powołano do "specoperacji" skierowanych przeciwko studentom protestującym przeciwko rządowi. Schwytanych studentów oskarżono o organizowanie i udział w zamieszkach, które są wedle nowych przepisów zagrożeniem dla państwa oraz życia i zdrowia funkcjonariuszy państwowych. Młodym Ukraińcom grozi kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności.
sjk, tvp.info
Sprawa ujrzała światło dzienny, gdyż jeden ze schwytanych studentów zdołał uciec milicjantom i opowiedzieć, co się wydarzyło. Fragmenty zatrzymania studentów utrwaliły ponadto kamery monitoringu na stacji paliw, obok której doszło do ataku milicji na młodzież. - Nie było żadnej podstawy do zatrzymania studentów. Zresztą to nie było zatrzymanie, ci ludzie nie przedstawili się, zachowywali się jak przestępcy, którzy i porwali niewinnych ludzi - mówi świadek w rozmowie z tvp.info.
Jak donosi tvp.info, udało się ustalić, że napastnicy to specjalnie utworzony oddział milicji karnej, którą powołano do "specoperacji" skierowanych przeciwko studentom protestującym przeciwko rządowi. Schwytanych studentów oskarżono o organizowanie i udział w zamieszkach, które są wedle nowych przepisów zagrożeniem dla państwa oraz życia i zdrowia funkcjonariuszy państwowych. Młodym Ukraińcom grozi kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności.
sjk, tvp.info