Prezes Fundacji Batorego profesor Aleksander Smolar w rozmowie z TOK FM powiedział, że Ukraina zaczyna przypominać państwo upadłe. Dodał, że silny podział społeczeństwa uniemożliwia w tej chwili jakąkolwiek formę współpracy.
Dziś w Kijowie mają pojawić się przedstawiciele Unii Europejskiej. Delegacji przewodzić będzie Catherine Ashton, szefowa unijnej dyplomacji. W związku z tą wizytą ukraińskie władze starają się za wszelką cenę opanować kryzys. Zdaniem profesora Smolara rozwiązanie problemów na Ukrainie nie będzie jednak łatwe. Sytuacja w kraju jest skomplikowana i kontroli nad nią nie mają ani prezydent, ani opozycja.
– Gdyby Janukowycz miał kontrolę, to nie dopuściłby do zajmowania przez opozycję najważniejszych budynków w kraju – powiedział Smolar. – Z drugiej strony widać, że liderzy opozycji mają małą kontrolę nad ludźmi zgromadzonymi na Majdanie. Dlatego Ukraina coraz bardziej przypomina tzw. państwo upadłe, którego społeczeństwo jest tak podzielone, że nie ma możliwości wspólnego działania. To grozi wojną domową. Zwłaszcza przy tak głębokich podziałach, jakie istnieją na Ukrainie: kulturowych, historycznych, językowych, religijnych – dodał.
Smolar zauważył również, że w latach dziewięćdziesiątych CIA opracowała raport, który przewidywał groźbę wojny domowej na Ukrainie. Jego zdaniem obecnie widmo wojny również jest realne.
Prezes Fundacji Batorego stwierdził jednak, że na Ukrainie istnieje szansa na porozumienie. Aby tak się stało „trzeba m.in. wzmocnić pozycje premiera”. Ponadto, w celu uspokojenia nastrojów prezydent Janukowycz powinien „spełnić kolejny postulat opozycji – wybory”.
Swoją wypowiedź Smolar zakończył mówiąc, że „celem Władimira Putina jest uzależnienie Ukrainy od Rosji, a słaba pozycja tego państwa będzie sprzyjać rosyjskiej polityce”. – Ukraina to też bomba podłożona pod Rosję. Bo według mnie teraz kształtuje się nowy naród ukraiński – powiedział. To jest ruch przede wszystkim skierowany przeciwko Rosji. Ukraińcy przerazili się, że znów mogą być zależni od Rosjan. To nie tylko spojrzenie radykalnych nacjonalistów, także umiarkowanej części ukraińskiego społeczeństwa – podsumował profesor Smolar.
kl, tokfm
– Gdyby Janukowycz miał kontrolę, to nie dopuściłby do zajmowania przez opozycję najważniejszych budynków w kraju – powiedział Smolar. – Z drugiej strony widać, że liderzy opozycji mają małą kontrolę nad ludźmi zgromadzonymi na Majdanie. Dlatego Ukraina coraz bardziej przypomina tzw. państwo upadłe, którego społeczeństwo jest tak podzielone, że nie ma możliwości wspólnego działania. To grozi wojną domową. Zwłaszcza przy tak głębokich podziałach, jakie istnieją na Ukrainie: kulturowych, historycznych, językowych, religijnych – dodał.
Smolar zauważył również, że w latach dziewięćdziesiątych CIA opracowała raport, który przewidywał groźbę wojny domowej na Ukrainie. Jego zdaniem obecnie widmo wojny również jest realne.
Prezes Fundacji Batorego stwierdził jednak, że na Ukrainie istnieje szansa na porozumienie. Aby tak się stało „trzeba m.in. wzmocnić pozycje premiera”. Ponadto, w celu uspokojenia nastrojów prezydent Janukowycz powinien „spełnić kolejny postulat opozycji – wybory”.
Swoją wypowiedź Smolar zakończył mówiąc, że „celem Władimira Putina jest uzależnienie Ukrainy od Rosji, a słaba pozycja tego państwa będzie sprzyjać rosyjskiej polityce”. – Ukraina to też bomba podłożona pod Rosję. Bo według mnie teraz kształtuje się nowy naród ukraiński – powiedział. To jest ruch przede wszystkim skierowany przeciwko Rosji. Ukraińcy przerazili się, że znów mogą być zależni od Rosjan. To nie tylko spojrzenie radykalnych nacjonalistów, także umiarkowanej części ukraińskiego społeczeństwa – podsumował profesor Smolar.
kl, tokfm