Bomba wybuchła w przygotowanym samochodzie-pułapce podczas treningu w Iraku. Do eksplozji doszło w "obozie powstańców" niedaleko miasta Samarra, około 100 kilometrów na północny zachód od Bagdadu.
Siły bezpieczeństwa udały się w miejsce wypadku, zaniepokojone odgłosem eksplozji. Na miejscu aresztowano 22 osoby, które przeżyły, niektórzy byli ranni. Jak podaje Daily Telegraph, w obozie znajdowało się siedem samochodów-pułapek wypełnionych bombami i specjalnymi pasami samobójczymi, zwanymi pasami Szahida, w których znajdowały się materiały wybuchowe.
Obóz należał do Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie (angielski akronim 'ISIS'), ekstemistycznej grupy będącej odłamem Al-Kaidy. Strefa, w której obóz się znajdował, należy do Sunnitów ze środkowego Iraku. ISIS podejmuje operacje również wzdłuż granicy z Syrią i na kontrolowanej przez siebie strefie Anbaru, regionu w zachodnim Iraku.
Ataki bombowe koordynowane przez ISIS i inne skrajne grupy powodują setki ofiar każdego miesiąca na terenie całego Iraku. Kraj przeżywa szczególnie nasiloną falę ataków i najkrwawszy okres ofiar cywilnych od 2006/2007 roku.
Wynika to częściowo z wojny domowej w Syrii, która rozprzestrzeniła się wzdłuż granic. W dodatku, Nouri al-Maliki, szyicki premier Iraku, obrał autokratyczny oraz "sekciarski" sposób rządzenia, oczyścił rząd z Sunnitów, a wielu członków swoimi decyzjami doprowadził do brutalnego oporu, który katalizuje się właśnie w atakach terrorystycznych.
Według Amerykanów, ISIS ma w Iraku około 2000 bojowników, kierowanych przez ściganego na całym świecie terrorystę znanego jako Abu Bakr al-Baghdadi.