Po zakończonych starciami protestach przed budynkiem Werchownej Rady Krymu odnaleziono ciało martwego mężczyzny - donosi BBC.
Według wstępnych ustaleń mężczyzna zmarł na zawał serca, jednak pewność zostanie uzyskana po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Wciąż nie ustalono tożsamości denata.
Tatarzy krymscy blokowali budynek Werchownej Rady Autonomicznej Republiki Krymu, nie chcąc dopuścić do posiedzenia, podczas którego mogła być rozpatrywana kwestia oderwania półwyspu od Ukrainy i włączenia go w granice Rosji. Jednocześnie pod parlamentem odbywała się druga pikieta – organizacji prorosyjskich. Jest na niej kilkaset osób. Zwolennicy oderwania Krymu od Ukrainy mają transparenty "Krym jest rosyjski” i "Jesteśmy Rosjanami”. Obie grupy rozdzielał buforowy kordon milicji. Mimo tego między uczestnikami zgromadzeń dochodziło do starć. Są poszkodowani. Tatarom udało się całkowicie wyprzeć prorosyjskich demonstrantów z terenu parlamentu, jednak doszło do pojedynczych incydentów z użyciem przemocy, takich jak użycie gazu przez kozaków czy pobicia prorosyjskich protestująych.
Z kolei Przewodniczący Rady Najwyższej Krymu Vladimir Konstantinow powiedział, że parlament nie złamie się w kwestii autonomii Ukrainy, a wszelkie doniesienia dotyczące rzekomej chęci włączenia Krymu do Rosji nazwał "kłamliwymi". - Krymski parlament nie ma zamiaru poruszać kwestii odcięcia Krymu od Ukrainy, to prowokacja mająca podważyć legitymację naszej władzy - komentował Konstantinow.
Na Krymie mieszka ponad 50 proc. Rosjan i 20 proc. Ukraińców oraz około 17 proc. Tatarów. Przewodniczący Werchownej Rady Krymu [Rady Najwyższej, parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu - red.] ogłosił, że nadzwyczajna sesja nie odbędzie się z powodu braku wymagane kworum, protestujący zebrani przed budynkiem rozeszli się do domu. Pozostały jedynie grupy krymskich Tatarów, którzy zapowiedzieli utworzenie sił samoobrony .
BBC, Pravda.com.ua, ml
Tatarzy krymscy blokowali budynek Werchownej Rady Autonomicznej Republiki Krymu, nie chcąc dopuścić do posiedzenia, podczas którego mogła być rozpatrywana kwestia oderwania półwyspu od Ukrainy i włączenia go w granice Rosji. Jednocześnie pod parlamentem odbywała się druga pikieta – organizacji prorosyjskich. Jest na niej kilkaset osób. Zwolennicy oderwania Krymu od Ukrainy mają transparenty "Krym jest rosyjski” i "Jesteśmy Rosjanami”. Obie grupy rozdzielał buforowy kordon milicji. Mimo tego między uczestnikami zgromadzeń dochodziło do starć. Są poszkodowani. Tatarom udało się całkowicie wyprzeć prorosyjskich demonstrantów z terenu parlamentu, jednak doszło do pojedynczych incydentów z użyciem przemocy, takich jak użycie gazu przez kozaków czy pobicia prorosyjskich protestująych.
Z kolei Przewodniczący Rady Najwyższej Krymu Vladimir Konstantinow powiedział, że parlament nie złamie się w kwestii autonomii Ukrainy, a wszelkie doniesienia dotyczące rzekomej chęci włączenia Krymu do Rosji nazwał "kłamliwymi". - Krymski parlament nie ma zamiaru poruszać kwestii odcięcia Krymu od Ukrainy, to prowokacja mająca podważyć legitymację naszej władzy - komentował Konstantinow.
Na Krymie mieszka ponad 50 proc. Rosjan i 20 proc. Ukraińców oraz około 17 proc. Tatarów. Przewodniczący Werchownej Rady Krymu [Rady Najwyższej, parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu - red.] ogłosił, że nadzwyczajna sesja nie odbędzie się z powodu braku wymagane kworum, protestujący zebrani przed budynkiem rozeszli się do domu. Pozostały jedynie grupy krymskich Tatarów, którzy zapowiedzieli utworzenie sił samoobrony .
BBC, Pravda.com.ua, ml