Doktor habilitowany ekonomii Kirył Rudy, stypendysta Fulbrighta, został jednym z najważniejszych urzędników na Białorusi. Jego propozycje jak na ten kraj wydają się rewolucyjne. Rudy chce postawić na branżę IT oraz usługi, kosztem przemysłu i rolnictwa – pisze „Gazeta Wyborcza”.
Rudy w ubiegłym roku został doradcą ekonomicznym prezydenta Aleksandra Łukaszenki. W białoruskim systemie władzy jest to stanowisko ważniejsze od ministra gospodarki. Na początku lutego bieżącego roku ukazał się programowy artykuł „Białoruś 2030: przyspieszony rozwój”. Rudy podważył dotychczasowy dogmat polegający na wspieraniu przemysłu i rolnictwa państwowymi dotacjami.
„Tradycyjne sfery jak przemysł i rolnictwo nadal konkurują w świecie, ale dają coraz mniejszy zwrot z inwestycji" - napisał. Zaproponował też, aby postawić na usługi, handel, transport, budownictwo i technologie cyfrowe. Aby zaś zwiększyć konkurencyjność białoruskich pracowników, priorytetem państwa musi się stać edukacja, w tym wysyłanie wybranych kandydatów na staże na najlepszych uczelniach świata. Dodał również, że należy ściągnąć do kraju białoruskich emigrantów, którzy zrobili za granicą karierę, i powierzyć im kierowanie organami państwa.
Zatrudnienie Rudego jest wynikiem coraz gorszych wyników białoruskiej gospodarki. – Mianowanie kogoś takiego jak Rudy na doradcę jest przede wszystkim oznaką kryzysu białoruskiego modelu gospodarki i świadczy o tym, że Łukaszenka szuka nowych rozwiązań – powiedział Andrej Dzmitryjeu, jeden z liderów opozycyjnego ruchu Mów Prawdę! Nawet szef rządu Michaił Miasnikowicz nie ukrywa marnej sytuacji białoruskiej gospodarki. – Jest tak samo trudno jak w 2011 r. Wskaźniki we wszystkich gałęziach są złe – zauważył.
W 2011 r. nastąpiło gwałtowne załamanie gospodarcze. Ustabilizować gospodarkę udało się wyłącznie dzięki sprzedaniu Rosji przedsiębiorstwa Biełtransgaz, które obsługuje gazociągi przechodzące przez teren Białorusi. Teraz sytuacja się powtarza. W ubiegłym roku o ponad 40 procent spadły dochody przemysłu i ponad dwukrotnie wzrosła liczba przedsiębiorstw, które przynoszą straty i budżet musi je wspierać. Ujemne saldo handlowe wyniosło 1,7 mld dolarów, a zadłużenie zagraniczne sięgnęło ponad 37 mld dolarów.
kl, Gazeta Wyborcza
„Tradycyjne sfery jak przemysł i rolnictwo nadal konkurują w świecie, ale dają coraz mniejszy zwrot z inwestycji" - napisał. Zaproponował też, aby postawić na usługi, handel, transport, budownictwo i technologie cyfrowe. Aby zaś zwiększyć konkurencyjność białoruskich pracowników, priorytetem państwa musi się stać edukacja, w tym wysyłanie wybranych kandydatów na staże na najlepszych uczelniach świata. Dodał również, że należy ściągnąć do kraju białoruskich emigrantów, którzy zrobili za granicą karierę, i powierzyć im kierowanie organami państwa.
Zatrudnienie Rudego jest wynikiem coraz gorszych wyników białoruskiej gospodarki. – Mianowanie kogoś takiego jak Rudy na doradcę jest przede wszystkim oznaką kryzysu białoruskiego modelu gospodarki i świadczy o tym, że Łukaszenka szuka nowych rozwiązań – powiedział Andrej Dzmitryjeu, jeden z liderów opozycyjnego ruchu Mów Prawdę! Nawet szef rządu Michaił Miasnikowicz nie ukrywa marnej sytuacji białoruskiej gospodarki. – Jest tak samo trudno jak w 2011 r. Wskaźniki we wszystkich gałęziach są złe – zauważył.
W 2011 r. nastąpiło gwałtowne załamanie gospodarcze. Ustabilizować gospodarkę udało się wyłącznie dzięki sprzedaniu Rosji przedsiębiorstwa Biełtransgaz, które obsługuje gazociągi przechodzące przez teren Białorusi. Teraz sytuacja się powtarza. W ubiegłym roku o ponad 40 procent spadły dochody przemysłu i ponad dwukrotnie wzrosła liczba przedsiębiorstw, które przynoszą straty i budżet musi je wspierać. Ujemne saldo handlowe wyniosło 1,7 mld dolarów, a zadłużenie zagraniczne sięgnęło ponad 37 mld dolarów.
kl, Gazeta Wyborcza