W związku z konfliktem między Rosją a Ukrainą coraz częściej pojawiają się głosy, aby wobec Rosji społeczność międzynarodowa zastosowała sankcje – polityczne, dyplomatyczne lub gospodarcze. Tymczasem okazuje się, że nałożenie ograniczeń zwłaszcza ekonomicznych będzie niezwykle trudne, ponieważ do tego wymagana jest zgoda poszczególnych państw. Żadne jednak nie chce stracić swoich zysków, które płynął z wymiany handlowej z Rosją – informuje TVN 24 bis.
– Jak na razie Rosja sama na siebie nałożyła sankcje, o czym świadczą wczorajsze wydarzenia na moskiewskiej giełdzie i drastyczny spadek akcji rosyjskich przedsiębiorstw – powiedziała doktor Ewa Fischer z Ośrodka Studiów Wschodnich. – Z drugiej strony to Rosja nałożyła sankcje na Unię Europejską - zakaz eksportu wieprzowiny z UE z powodu afrykańskiego pomoru świń – dodała.
Fischer stwierdziła, że „zarówno Unia Europejska jak i USA będą z bardzo dużą rozwagą podchodziły do sankcji ekonomicznych”. – Unia Europejska to podstawowy partner handlowy Rosji, 50 procent obrotów handlowych przypada na Unię Europejską. Unia nie będzie działać na swoją szkodę, na szkodę swoich zakładów, hut, przetwórni ropy naftowej – podkreśliła.
Chodzi o powiązania gospodarczo-biznesowe. Tylko obroty handlowe między Niemcami a Rosją to ponad 80 mld dolarów. Z kolei Unia Europejska importuje z Rosji surowce energetyczne - ponad 34 procent ropy naftowej, 30 procent gazu i 27 procent węgla. Natomiast 80 procent rosyjskiego gazu płynie do Europy gazociągami przez Ukrainę. Embargo uderzyłoby w Europę, w tym w Polskę. Z drugiej strony Rosja jest jednym z największych eksporterów ropy naftowej i gazu na świecie. Rosyjski budżet w około połowie zasilany jest właśnie ze sprzedaży tych surowców.
Realne wydają się zatem mniej dotkliwe sankcje. Karą może być zamrożenie aktywów rosyjskich decydentów i oligarchów oraz zablokowanie Rosji dostępu do międzynarodowego systemu bankowego. Pod uwagę brana jest także możliwość wykluczenia Rosji z grupy G8 oraz ograniczenie jej udziału w Światowej Organizacji Handlu.
kl, TVN 24 bis
Fischer stwierdziła, że „zarówno Unia Europejska jak i USA będą z bardzo dużą rozwagą podchodziły do sankcji ekonomicznych”. – Unia Europejska to podstawowy partner handlowy Rosji, 50 procent obrotów handlowych przypada na Unię Europejską. Unia nie będzie działać na swoją szkodę, na szkodę swoich zakładów, hut, przetwórni ropy naftowej – podkreśliła.
Chodzi o powiązania gospodarczo-biznesowe. Tylko obroty handlowe między Niemcami a Rosją to ponad 80 mld dolarów. Z kolei Unia Europejska importuje z Rosji surowce energetyczne - ponad 34 procent ropy naftowej, 30 procent gazu i 27 procent węgla. Natomiast 80 procent rosyjskiego gazu płynie do Europy gazociągami przez Ukrainę. Embargo uderzyłoby w Europę, w tym w Polskę. Z drugiej strony Rosja jest jednym z największych eksporterów ropy naftowej i gazu na świecie. Rosyjski budżet w około połowie zasilany jest właśnie ze sprzedaży tych surowców.
Realne wydają się zatem mniej dotkliwe sankcje. Karą może być zamrożenie aktywów rosyjskich decydentów i oligarchów oraz zablokowanie Rosji dostępu do międzynarodowego systemu bankowego. Pod uwagę brana jest także możliwość wykluczenia Rosji z grupy G8 oraz ograniczenie jej udziału w Światowej Organizacji Handlu.
kl, TVN 24 bis