Eksperci z państw zachodnich skomentowali działania polskich polityków, którzy chcą przyspieszyć plany stworzenia polsko-ukraińsko-litewskiej brygady wojskowej, aby w ten sposób przybliżyć Ukrainę do Europy.
Austriacki politolog profesor Gerhard Mangott z uniwersytetu w Innsbrucku nie daje temu przedsięwzięciu większych szans. – Byłoby to wejście do NATO tylnymi drzwiami. Gdyby członkowie takiej brygady mieli wejść w konflikt zbrojny z wojskami rosyjskimi, Sojusz Północnoatlantycki byłby zobowiązany do udzielenia pomocy Polsce i Litwie – stwierdził.
Niemniej w ocenie Mangotta, Zachód musi zacząć działać. Wspólne jednostki wojskowe mogłyby przyczynić się do polepszenia złego wyposażenia ukraińskiej armii. Przed wstąpieniem do NATO wojska Ukrainy i tak musiałby zresztą zostać zmodernizowane. Zdaniem Mangotta Zachód mógłby w tym pomóc, a to „oznaczałoby istotną pomoc techniczną i finansową dla Ukrainy”.
– Zachód musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zakwalifikuje wyżej kwestię wiarygodności NATO – nie zbliżając do siebie Ukrainy, czy chce zapobiec zaostrzeniu konfliktu z Moskwą. W tej chwili wydaje mi się, że NATO pójdzie raczej tą pierwszą drogą – stwierdził.
Niemiecki generał Egon Ramms również popiera podjęcie działań przez państwa zachodnie. W jego ocenie inicjatywa Polski nie zobowiązuje jednak żadnego z członków Sojuszu do działań militarnych. W razie ewentualnego ataku co prawda NATO zareagowałoby, ale „poszczególne państwa członkowskie suwerennie zdecydowałyby, czy będą uczestniczyć w tej reakcji czy nie”. – Nie ma obligatoryjnego obowiązku wzięcia udziału w akcji militarne – powiedział Ramms. Dodał, że państwa bloku wschodniego zostały przyjęte do NATO, aby były chronione przez Sojusz.
– Taka wielonarodowa brygada nie odgrywałaby roli dla członkostwa Ukrainy w NATO. Chociaż ewentualnie może w przyszłości członkostwo to ułatwić – dodał Ramms.
Wspólne jednostki wojskowe mogłyby przyczynić się do polepszenia złego wyposażenia ukraińskiej armii. Przed wstąpieniem do NATO wojska Ukrainy i tak musiałby zresztą zostać zmodernizowane. Zdaniem Mangotta Zachód mógłby w tym pomóc, a to „oznaczałoby istotną pomoc techniczną i finansową dla Ukrainy”.
kl, Deutsche Welle
Niemniej w ocenie Mangotta, Zachód musi zacząć działać. Wspólne jednostki wojskowe mogłyby przyczynić się do polepszenia złego wyposażenia ukraińskiej armii. Przed wstąpieniem do NATO wojska Ukrainy i tak musiałby zresztą zostać zmodernizowane. Zdaniem Mangotta Zachód mógłby w tym pomóc, a to „oznaczałoby istotną pomoc techniczną i finansową dla Ukrainy”.
– Zachód musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy zakwalifikuje wyżej kwestię wiarygodności NATO – nie zbliżając do siebie Ukrainy, czy chce zapobiec zaostrzeniu konfliktu z Moskwą. W tej chwili wydaje mi się, że NATO pójdzie raczej tą pierwszą drogą – stwierdził.
Niemiecki generał Egon Ramms również popiera podjęcie działań przez państwa zachodnie. W jego ocenie inicjatywa Polski nie zobowiązuje jednak żadnego z członków Sojuszu do działań militarnych. W razie ewentualnego ataku co prawda NATO zareagowałoby, ale „poszczególne państwa członkowskie suwerennie zdecydowałyby, czy będą uczestniczyć w tej reakcji czy nie”. – Nie ma obligatoryjnego obowiązku wzięcia udziału w akcji militarne – powiedział Ramms. Dodał, że państwa bloku wschodniego zostały przyjęte do NATO, aby były chronione przez Sojusz.
– Taka wielonarodowa brygada nie odgrywałaby roli dla członkostwa Ukrainy w NATO. Chociaż ewentualnie może w przyszłości członkostwo to ułatwić – dodał Ramms.
Wspólne jednostki wojskowe mogłyby przyczynić się do polepszenia złego wyposażenia ukraińskiej armii. Przed wstąpieniem do NATO wojska Ukrainy i tak musiałby zresztą zostać zmodernizowane. Zdaniem Mangotta Zachód mógłby w tym pomóc, a to „oznaczałoby istotną pomoc techniczną i finansową dla Ukrainy”.
kl, Deutsche Welle