Gorączkę krwotoczną zanotowano w Gwinei i sąsiednich krajach Afryki Zachodniej. Wywołuje ją wirus ebola, choroba jest nieuleczalna i zazwyczaj śmiertelna. Międzynarodowa organizacja Lekarze bez Granic rozwój choroby określiła epidemią o "wyjątkowo groźnych" skutkach.
Pierwsze przypadki wykryto w okolicach miasta Guéckédou przy granicy z Liberią i w słabo zaludnionych regionach w głębi kraju. Władze nie chcąc wzbudzać paniki nie ujawniały informacji o wirusie, licząc, że samoczynnie wygaśnie, nim dotrze do zaludnionego wybrzeża Atlantyku.
Liczba ofiar wzrosła w ciągu 3 tygodni do 80, a prezydent Alpha Conde wzywał do zachowania paniki i podnoszenie standardów sanitarnych, m. in. spożywanie wody butelkowanej czy dezynfekcję sanitariów. Efekt komunikatów ze strony rządu osiągnął skutki dokładnie odwrotne, od planowanych.
Organizacja Lekarze bez Granic (MSF) uważa, że rzeczywistych przypadków zarażenia jest znacznie więcej, niż podają władze. Aktywiści MSF zorganizowali dwa szpitale polowe na południu kraju, jednak zapewnienie właściwego poziomu opieki medycznej w bardzo ubogim państwie jest praktycznie niemożliwe.
Przypadki zachorowań odnotowuje się regularnie w miejscowościach oddalonych od siebie o nawet kilkaset kilometrów. Epidemię napędza błędne koło - przerażeni ludzie uciekają z miejsc, gdzie wykryto chorobę, do tych nawet najdalszych miejscowości, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób przenoszą wirusa.
A zachorowania zaczynają pojawiać się poza granicami Gwinei, w Liberii poinformowano o wykryciu do ostatniego weekendu 7 przypadków w Sierra Leone - 5 osób. Obie te informacje potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Senegal zamknął granice z Gwineą.
Gorączka krwotoczna jest chorobą nieuleczalną i powoduje bardzo silne bóle. Po raz pierwszy jej epidemię stwierdzono w 1976 r. w Zairze. Od tego czasu choroba pojawiała się kilkanaście razy z różnym natężeniem, zwykle w państwach środkowej Afryki.
DK, Rzeczpospolita
Liczba ofiar wzrosła w ciągu 3 tygodni do 80, a prezydent Alpha Conde wzywał do zachowania paniki i podnoszenie standardów sanitarnych, m. in. spożywanie wody butelkowanej czy dezynfekcję sanitariów. Efekt komunikatów ze strony rządu osiągnął skutki dokładnie odwrotne, od planowanych.
Organizacja Lekarze bez Granic (MSF) uważa, że rzeczywistych przypadków zarażenia jest znacznie więcej, niż podają władze. Aktywiści MSF zorganizowali dwa szpitale polowe na południu kraju, jednak zapewnienie właściwego poziomu opieki medycznej w bardzo ubogim państwie jest praktycznie niemożliwe.
Przypadki zachorowań odnotowuje się regularnie w miejscowościach oddalonych od siebie o nawet kilkaset kilometrów. Epidemię napędza błędne koło - przerażeni ludzie uciekają z miejsc, gdzie wykryto chorobę, do tych nawet najdalszych miejscowości, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób przenoszą wirusa.
A zachorowania zaczynają pojawiać się poza granicami Gwinei, w Liberii poinformowano o wykryciu do ostatniego weekendu 7 przypadków w Sierra Leone - 5 osób. Obie te informacje potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Senegal zamknął granice z Gwineą.
Gorączka krwotoczna jest chorobą nieuleczalną i powoduje bardzo silne bóle. Po raz pierwszy jej epidemię stwierdzono w 1976 r. w Zairze. Od tego czasu choroba pojawiała się kilkanaście razy z różnym natężeniem, zwykle w państwach środkowej Afryki.
DK, Rzeczpospolita