Epicentrum trzęsienia miało miejsce w pobliżu miasta Sendai, zaś wstrząsy były odczuwalne w odległym o ponad 300 km Tokio, podała państwowa telewizja NHK.
Jak podała japońska agencja Kyodo, straty materialne okazały się mniejsze niż się obawiano. Wybuchło kilka pożarów i zakołysały się budynki. Wstrząsy nie spowodowały jednak ofiar śmiertelnych. Rannych zostało 76 osób, w tym pięć poważnie. Z uwagi na wielką głębokość, na której znajdowało się epicentrum, nie wystąpiło zagrożenie falą tsunami.
Japońska państwowa telewizja NHK pokazała sceny, na których widać było co najmniej dwa płonące budynki w centrum Sendai i samochody straży pożarnej oraz podała informację, że płonie elektrownia w mieście Kami. Japoński rząd powołał sztab kryzysowy.
Sendai ma nieco ponad milion mieszkańców i jest największym miastem w rolniczym głównie regionie Tohoku w północno-wschodniej części kraju.
W oddalonym o ponad 300 km na południe Tokio zakołysały się budynki, w windach wieżowców utknęło wiele osób, a w sklepach towary pospadały z półek, jednak ruch na ulicach przebiegał normalnie.
Na lotnisku Haneda w Tokio zawieszono na 30 minut przyloty i odloty, natomiast japońskie kolejewstrzymały ruch na terenie dotkniętym trzęsieniem. Zatrzymał sie też superszybki pociąg Shinkansen. W kilku miejscach wystąpiły przerwy w dostawie prądu. Automatycznie wyłączył się reaktor atomowy w elektrowni w prefekturze Miyagi.
W trzęsieniu ziemi z 1995 roku w Kobe w zachodniej Japonii, o podobnej sile wstrząsu, zginęło 6.430 osób. Z kolei trzęsienie ziemi w Algierii, w zeszłą środę, w którym zginęło ponad 2.100 osób, miało siłę 6,7 stopnia w skali Richtera.
sg, pap