Rosja jest gotowa do zablokowania Twittera i Facebooka - oświadczył Maksim Ksenzow, wiceszef Roskomnadzoru odpowiedzialnego za monitorowanie internetu. I mimo, że przez sieć przetoczyła się fala oburzenia, a sprawę próbował załagodzić sam premier, nikt możliwości cenzurowania treści wpisów nie wykluczył - podaje TVN Biznes i Świat.
- W kilka minut, od jutra możemy zablokować Twittera lub Facebooka - przyznał Ksenzow w piątkowym wywiadzie dla dziennika „Izwiestia”. Według niego zagraniczne firmy nie zawsze chcą współpracować z Rosją i usuwać treści, które Kreml uznaje za "ekstremistyczne". - Przez stopniową odmowę uwzględniania naszych żądań Twitter tworzy warunki, w których jego blokowanie na terytorium naszego kraju staje się praktycznie nieuniknione – podkreślił Ksenzow - informuje TVN Biznes i Świat.
Ta wypowiedź wywołała w rosyjskiej sieci na tyle dużą falę oburzenia, że zainterweniować w niewybrednym tonie musiał premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. - Urzędnicy odpowiedzialni za rozwój branży internetowej powinni czasami włączyć mózgi. I nie udzielać wywiadów, w których ogłaszają zamknięcie mediów społecznościowych – napisał Miedwiediew na swoim koncie na Facebooku, próbując uspokoić internautów.
Później sam Ksenzow próbował wycofać się ze swoich słów. W wywiadzie dla agencji Interfax Ksenzow powiedział, że jego słowa zostały źle zinterpretowane, tak naprawdę"raczejstanowią ostrzeżenie dla Twittera" niż groźbę. - Nikt nie zamierza blokować: ani Twittera, ani Facebooka, ani Google'a. Jednakże, zgodnie z ustawodawstwem Rosji, musimy blokować krążące ekstremistyczne treści - tłumaczył.
TVN Biznes i Świat, tk
Ta wypowiedź wywołała w rosyjskiej sieci na tyle dużą falę oburzenia, że zainterweniować w niewybrednym tonie musiał premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. - Urzędnicy odpowiedzialni za rozwój branży internetowej powinni czasami włączyć mózgi. I nie udzielać wywiadów, w których ogłaszają zamknięcie mediów społecznościowych – napisał Miedwiediew na swoim koncie na Facebooku, próbując uspokoić internautów.
Później sam Ksenzow próbował wycofać się ze swoich słów. W wywiadzie dla agencji Interfax Ksenzow powiedział, że jego słowa zostały źle zinterpretowane, tak naprawdę"raczejstanowią ostrzeżenie dla Twittera" niż groźbę. - Nikt nie zamierza blokować: ani Twittera, ani Facebooka, ani Google'a. Jednakże, zgodnie z ustawodawstwem Rosji, musimy blokować krążące ekstremistyczne treści - tłumaczył.
TVN Biznes i Świat, tk