Kilka dni temu turecki premier Tayyip Recep Erdogan zrugał pochodzącego z Turcji szefa niemieckich Zielonych Cema Özdemira. Teraz polityk prawdopodobnie dostanie policyjną ochronę. Dostaje bowiem dziesiątki listów z pogróżkami
W piątek szef MSZ Niemiec Frank Walter Steinmeier kazał zawezwać na dywanik tureckiego ambasadora w Berlinie. Według niemieckich mediów usłyszał bardzo ostre jak na dyplomację pouczenie, że Niemcy nie będą tolerować ataków na swoich polityków. Pogłębiający się kryzys między Berlinem a Ankarą widać jak na dłoni - pisze "Gazeta Wyborcza".
Pierwszym poważnym zgrzytem był zeszłotygodniowy wiec Erdogana w Kolonii. Polityk przed morzem tureckich flag i 15 tys. zwolenników atakował niemieckich polityków i media za to, że mieszają się w wewnętrzne sprawy jego kraju. Bowiem Niemcy nie oszczędzają komentarzy na temat autorytarnych posunięć Erdogana. Premier w Kolonii grzmiał, że to Turcy, a nie obcy, będą decydować o tym, co się dzieje w ich kraju. Protestujących nazwał "terrorystami". Gdy mówił o kanclerz Angeli Merkel, tłum jego zwolenników buczał.
Na to wystąpienie zareagował Özdemir, syn emigrantów z Anatolii. Od 2008 r. jest jednym z dwóch szefów Partii Zielonych. - To było okropne i ludzie tego nie zapomną - powiedział Özdemir na łamach tureckiego dziennika "Zeman". Według niego opinia publiczna odebrała to jako prowokację. - Wyglądało to tak, że Turcy mieszkają w Niemczech, płacą tu podatki, wysyłają dzieci do szkoły, korzystają z pomocy socjalnej. A z drugiej strony buczą na kanclerz tego kraju i czczą premiera innego państwa - podkreślił polityk.
Erdogan nie pozostał dłużny. - Tak zwany Turek powiedział o mnie bardzo okropne rzeczy - skwitował premier w transmitowanym przez telewizje przemówieniu na forum klubu parlamentarnego swojej partii AKP. A potem zwrócił się bezpośrednio do Özdemira - Właśnie ze względu na swoje pochodzenie nie masz prawa w ten sposób mówić o premierze kraju, do którego należysz - stwierdził Erdogan, dodając, że szef Zielonych stał się w Turcji persona non grata. - Nie jesteś już Turkiem - grzmiał.
Tuż po tym Özdemir dostał dziesiątki listów z pogróżkami. Atakowano także jego żonę. A Federalny Urząd Kryminalny (BKA), odpowiednik naszego CBŚ, zaczął sprawdzać, czy życie Özdemira i jego rodziny jest zagrożone. Jeśli analiza to potwierdzi, szef Zielonych dostanie całodobową policyjną ochronę.
"Gazeta Wyborcza"
Pierwszym poważnym zgrzytem był zeszłotygodniowy wiec Erdogana w Kolonii. Polityk przed morzem tureckich flag i 15 tys. zwolenników atakował niemieckich polityków i media za to, że mieszają się w wewnętrzne sprawy jego kraju. Bowiem Niemcy nie oszczędzają komentarzy na temat autorytarnych posunięć Erdogana. Premier w Kolonii grzmiał, że to Turcy, a nie obcy, będą decydować o tym, co się dzieje w ich kraju. Protestujących nazwał "terrorystami". Gdy mówił o kanclerz Angeli Merkel, tłum jego zwolenników buczał.
Na to wystąpienie zareagował Özdemir, syn emigrantów z Anatolii. Od 2008 r. jest jednym z dwóch szefów Partii Zielonych. - To było okropne i ludzie tego nie zapomną - powiedział Özdemir na łamach tureckiego dziennika "Zeman". Według niego opinia publiczna odebrała to jako prowokację. - Wyglądało to tak, że Turcy mieszkają w Niemczech, płacą tu podatki, wysyłają dzieci do szkoły, korzystają z pomocy socjalnej. A z drugiej strony buczą na kanclerz tego kraju i czczą premiera innego państwa - podkreślił polityk.
Erdogan nie pozostał dłużny. - Tak zwany Turek powiedział o mnie bardzo okropne rzeczy - skwitował premier w transmitowanym przez telewizje przemówieniu na forum klubu parlamentarnego swojej partii AKP. A potem zwrócił się bezpośrednio do Özdemira - Właśnie ze względu na swoje pochodzenie nie masz prawa w ten sposób mówić o premierze kraju, do którego należysz - stwierdził Erdogan, dodając, że szef Zielonych stał się w Turcji persona non grata. - Nie jesteś już Turkiem - grzmiał.
Tuż po tym Özdemir dostał dziesiątki listów z pogróżkami. Atakowano także jego żonę. A Federalny Urząd Kryminalny (BKA), odpowiednik naszego CBŚ, zaczął sprawdzać, czy życie Özdemira i jego rodziny jest zagrożone. Jeśli analiza to potwierdzi, szef Zielonych dostanie całodobową policyjną ochronę.
"Gazeta Wyborcza"