Były premier i minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz w programie „Kropka nad i” na antenie TVN24 odniósł się do wystąpienia Baracka Obamy na warszawskim Placu Zamkowym z okazji 25. Rocznicy przeprowadzenia pierwszych po II wojnie światowej częściowo wolnych wyborów w Polsce.
Zdaniem Cimoszewicza, słowa wypowiedziane przez Obamę o zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych Ameryki w bezpieczeństwo Europy oraz jednoznaczne wsparcie integralności terytorialnej i odrzucenie możliwości uznania okupacji Krymu przez Rosjan za legalne przejęcie części terytorium były potrzebne. - Takie słowa powinny były paść, zwłaszcza w chwili obecnej, gdy w Europie coraz częściej można spotkać się z taką monachijską postawą uznania, że Krym stracony, że to rozdział zamknięty i tutaj nie ma już nic do zrobienia – podkreślił.
- Niestety postawa wielu krajów europejskich, w odniesieniu do agresji rosyjskiej przeciwko Ukrainie, rozczarowuje - stwierdził były premier. Dodał, że reakcja większości krajów Zachodu jest "oportunistyczna" i "związana z bardzo małymi, doraźnymi interesami".
- Rzeczy słuszne, rzeczy prawidłowe z prawnego punktu widzenia powinny być stwierdzone. I to dobrze, że one zostały stwierdzone, niezależnie od reakcji pana Putina - stwierdził Cimoszewicz pytany o to, czy jego zdaniem środowe przemówienie Baracka Obamy rozzłościło prezydenta Federacji Rosyjskiej.
TVN24.pl
- Niestety postawa wielu krajów europejskich, w odniesieniu do agresji rosyjskiej przeciwko Ukrainie, rozczarowuje - stwierdził były premier. Dodał, że reakcja większości krajów Zachodu jest "oportunistyczna" i "związana z bardzo małymi, doraźnymi interesami".
- Rzeczy słuszne, rzeczy prawidłowe z prawnego punktu widzenia powinny być stwierdzone. I to dobrze, że one zostały stwierdzone, niezależnie od reakcji pana Putina - stwierdził Cimoszewicz pytany o to, czy jego zdaniem środowe przemówienie Baracka Obamy rozzłościło prezydenta Federacji Rosyjskiej.
TVN24.pl