Struck podkreślił jednak kolejny raz, że Niemcy nie zamierzają wycofywać z ISAF swego liczącego 2.400 żołnierzy kontyngentu. "Będziemy kontynuować naszą misję, przyczyniając się do stabilizowania regionu" - zadeklarował. W sobotę czterech niemieckich żołnierzy zginęło, a 29 zostało rannych w zamachu bombowym w Kabulu. Jadący obok autobusu wiozącego żołnierzy Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) na lotnisko w stolicy Afganistanu samochód-pułapka eksplodował. Żołnierze wracali do Niemiec po zakończeniu wyznaczonego okresu służby.
Siły ISAF w Afganistanie liczą łącznie 5 tysięcy żołnierzy, obecnie pod dowództwem niemiecko-holenderskim. Pomagają utrzymać porządek w Kabulu i jego okolicach. Jak oświadczył dzień wcześniej afgański prezydenta Hamida Karzaja, który przebywał z wizytą w Wielkiej Brytanii, w razie wycofania ISAF jego kraj "stałby się piekłem".
Sobotni zamach był pierwszym bezpośrednim atakiem na żołnierzy ISAF, który pociągnął za sobą ofiary śmiertelne. We wcześniejszych incydentach w Afganistanie śmierć poniosło łącznie 18 żołnierzy sił stabilizacyjnych, ale były to przeważnie wypadki.
em, pap