Autorka książek o Harrym Potterze, brytyjska pisarka J.K. Rowling, obawia się ekonomicznych skutków niepodległości Szkocji. Dlatego postanowiła przeznaczyć milion funtów na kampanię na rzecz pozostania Szkocji w Zjednoczonym Królestwie. Sama jest mieszkanką stolicy kraju, Edynburga, tam też stworzyła pierwszą książkę o nastoletnim czarodzieju.
Rowling chce przypomnieć, że szkockie zasoby gazu i ropy maleją, a społeczeństwo jest typem starzejącego się. Ponadto twierdzi, że kraj jest silniejszy na globalnych rynkach pozostając w unii z Anglią, Walią i Północną Irlandią. Mimo tego, że, jak twierdzi, "nie jest fanką obecnego brytyjskiego rządu" zauważa, że kiedy "(szkocki) banki RBS wymagał dofinansowania" jej kraj przed katastrofą uratowało bycie częścią Zjednoczonego Królestwa.
Pisarka obawia się krytyki ze strony nacjonalistów, których porównała do antybohaterów swojej powieści - Śmierciożerców. Zaznacza jednak, że chce ona przede wszystkim "przyczynić się do rozwoju tego kraju, który dał jej więcej, niż może wyrazić". Obawia się również, że zagłosowanie za wyjściem ze Zjednoczonego Królestwa w referendum mogłoby być "historycznie wielkim błędem", a stosunki z resztą Królestwa mogłyby się znacznie pogorszyć.
RMF24
Pisarka obawia się krytyki ze strony nacjonalistów, których porównała do antybohaterów swojej powieści - Śmierciożerców. Zaznacza jednak, że chce ona przede wszystkim "przyczynić się do rozwoju tego kraju, który dał jej więcej, niż może wyrazić". Obawia się również, że zagłosowanie za wyjściem ze Zjednoczonego Królestwa w referendum mogłoby być "historycznie wielkim błędem", a stosunki z resztą Królestwa mogłyby się znacznie pogorszyć.
RMF24