Gen. Fałkowski: Chcemy namacalnych dowodów siły NATO

Gen. Fałkowski: Chcemy namacalnych dowodów siły NATO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Siedziba NATO (fot. Wikipedia) 
Gen. dyw. Andrzej Fałkowski, polski przedstawiciel wojskowy przy komitetach wojskowych NATO i Unii Europejskiej ocenił w rozmowie z serwisem polska-zbrojna.pl, że konflikt na Ukrainie pokazał, że w naszym regionie Europy nadal mamy do czynienia z zagrożeniem militarnym. - Musimy przekonać NATO do tego punktu widzenia – dodał.
Gen. Fałkowski podkreślił, że  minister Tomasz Siemoniak wyznaczył mu bardzo jasny cel – wprowadzić Polskę do pierwszej ligi w Sojuszu Północnoatlantyckim. - Na 28 krajów plasujemy się obecnie w połowie stawki, może trochę powyżej środka. Wydatki na obronność i nasza aktywność dotycząca modernizacji wojska oraz udziału w operacjach predestynują nas jednak do tego, by znaleźć się nawet w pierwszej piątce. Niepodważalnym liderem NATO są Stany Zjednoczone. W Europie najsilniejsi są tzw. trzej muszkieterowie, czyli Niemcy, Wielka Brytania i Francja. Kto następny? Hiszpania? Włochy? A może właśnie Polska? Potencjałem jeszcze odstajemy, ale szybko zmniejszamy ten dystans. Myślę, że po zakończeniu programu modernizacji technicznej znajdziemy się w ścisłej czołówce Sojuszu - stwierdził.

Dodał, że jeżeli chcemy, by Polak zajął ważne stanowisko w strukturach międzynarodowych, musi obowiązywać hasło „wszystkie ręce na pokład”. - Bierzmy przykład z tych, którzy sztukę lobbowania na rzecz swoich rodaków już opanowali. Gdy w grę wchodzi nominacja Hiszpana, to za jego kandydaturą optują wszyscy – resorty obrony i spraw zagranicznych, dyplomaci, wojskowi, inni reprezentanci w strukturach międzynarodowych. Niestety, u nas wygląda to ciągle nieco inaczej. Często mam wrażenie, że w Polsce nominacja to nadal problem samego kandydata, a nie jego kraju. A przecież każdy Polak na stanowisku w strukturach NATO jest naszym przyczółkiem, z pomocą którego możemy wpływać na bieg wydarzeń i osiągać zamierzone cele - podkreślił. Jego zdaniem, równie ważne jest zagospodarowanie tych wojskowych, którzy wracają z NATO i Unii Europejskiej. - Nie stać nas na to, by podziękować im za służbę i wysłać na emeryturę. Oni poznali mechanizmy, struktury, ludzi. Ich doświadczenie i wiedza są bezcenne. Dzięki nim następne pokolenia nie będą musiały wywarzać otwartych drzwi - stwierdził.