Terroryści z organizacji Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie (ISIL) zdobywają kolejne przyczółki w Iraku.
Dla wielu sunnitów, którzy czują się dyskryminowanych przez szyicką większość, ofensywa terrorystów oznacza zasłużony odwet na szyickich "heretykach". Jednak większość sunnickich muzułmanów w Iraku wolałaby zamiast krwawej rewolty w wykonaniu powiązanych z Al-Kaidą fundamentalistów dymisję znienawidzonego premiera Nuriego al-Malikiego. - ISIL próbuje właśnie płynąć na fali sunnickiej rewolucji. Nie akceptujemy tego - zapewnia Ali Hatem al-Suleiman, przywódca społeczności sunnickiej z prowincji Anbar. Jak podkreśla, nawołująca Irakijczyków do narodowego pojednania administracja Baracka Obamy powinna uważniej wsłuchać się w głos lokalnych plemion, które - tak jak Ameryka - obawiają się zwycięstwa fundamentalistów. - ISIL otworzy w Iraku drzwi, których nie da się zamknąć. Jesteśmy tego świadomi. Bez nas nie uda się ich powstrzymać. Prawdziwym zagrożeniem jest jednak premier Maliki - zaznaczył Ali Hatem al-Suleiman.
CNN Newsource/x-news
CNN Newsource/x-news