- Dla mnie sprawa jest oczywista i nie ma żadnych wątpliwości co do sprawców tego zamachu. Jedna głupia małpa przekazała granat drugiej i pomogła jej go zdetonować - powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą" rosyjski pisarz i były oficer GRU Wiktor Suworow. - Świat nie wybaczy Moskwie śmierci 298 niewinnych ludzi – dodał.
- Rosja przekazała separatystom wyrzutnie rakietowe Buk wraz ze swoją załogą. Wykluczam udział ukraińskiej strony, która nie miała potrzeby używać takiego sprzętu, ponieważ separatyści nie mieli samolotów. Wykluczam również wersję, że terroryści użyli rakiet przejętych wcześniej od ukraińskiej armii. Po upadku ZSRR Ukraińcy zakodowali swoje systemy obrony przeciwlotniczej i nawet rosyjscy specjaliści nie potrafiliby ich uruchomić - powiedział Suworow w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Według Suworowa, również "nie byli to zwykli bojówkarze z Doniecka". - Obsługiwać takie maszyny mogła jedynie specjalistyczna załoga, połączona z jakimś sztabem operacyjnym, do którego należy ostateczna decyzja o zestrzeleniu samolotu - podkreślił. Suworow również powiedział, że gdy na Krymie pojawiły się pierwsze „zielone ludziki", wtedy rosyjski prezydent "postawił krzyżyk na wizerunku Rosji w cywilizowanym świecie".
- Tymczasem nic tak nie odbije się na reputacji Putina jak zestrzelenie pasażerskiego samolotu. Ta sytuacja pogrąży prezydenta Rosji ostatecznie, ponieważ przekazanie takich wyrzutni rakietowych do Doniecka nie mogło się odbyć bez jego osobistego zezwolenia. Putin znalazł się w patowej sytuacji. Nie ma możliwości kapitulacji, ponieważ zaszczepił rosyjskiemu społeczeństwu poczucie fałszywego patriotyzmu. Z drugiej zaś strony prowadzenie wojny na Ukrainie okazało się bardzo kosztowne. Rosyjscy oligarchowie objęci sankcjami tracą miliardy dolarów i nie mogą podróżować do Europy i USA. To właśnie Putin jest dziś dla nich wrogiem numer jeden, a to może się dla niego źle skończyć - podkreślił pisarz.
"Rzeczpospolita"
Według Suworowa, również "nie byli to zwykli bojówkarze z Doniecka". - Obsługiwać takie maszyny mogła jedynie specjalistyczna załoga, połączona z jakimś sztabem operacyjnym, do którego należy ostateczna decyzja o zestrzeleniu samolotu - podkreślił. Suworow również powiedział, że gdy na Krymie pojawiły się pierwsze „zielone ludziki", wtedy rosyjski prezydent "postawił krzyżyk na wizerunku Rosji w cywilizowanym świecie".
- Tymczasem nic tak nie odbije się na reputacji Putina jak zestrzelenie pasażerskiego samolotu. Ta sytuacja pogrąży prezydenta Rosji ostatecznie, ponieważ przekazanie takich wyrzutni rakietowych do Doniecka nie mogło się odbyć bez jego osobistego zezwolenia. Putin znalazł się w patowej sytuacji. Nie ma możliwości kapitulacji, ponieważ zaszczepił rosyjskiemu społeczeństwu poczucie fałszywego patriotyzmu. Z drugiej zaś strony prowadzenie wojny na Ukrainie okazało się bardzo kosztowne. Rosyjscy oligarchowie objęci sankcjami tracą miliardy dolarów i nie mogą podróżować do Europy i USA. To właśnie Putin jest dziś dla nich wrogiem numer jeden, a to może się dla niego źle skończyć - podkreślił pisarz.
"Rzeczpospolita"