- Rosja już dawno swoją strategię międzynarodową oparła na stosunkach z Zachodem. Kapitał z Rosji wywożony jest na Zachód - powiedział w rozmowie z radiem TOK FM, prof. Edward Haliżak szef Instytu Stosunków Międzynarodowych na UW.
- Jest grupa krajów, która w sensie symbolicznym, deklaratywnym czy populistycznym może wspierać Rosję, ale nie ma możliwości kapitałowych czy technologicznych, żeby zastąpić rosyjskie relacje z Zachodem - stwierdził prof. Edward Haliżak.
Zdaniem profesora, to na Zachodzie znajdują się rosyjskie majątki. Często nielegalnie zarobione pieniądze rosyjskich oligarchów były umieszczane na Zachodzie, ze względu na liczne instytucje dające gwarancje bezpieczeństwa.
Prof. Haliżak stwierdził, że stosunki Rosji z sojuszniczymi krajami nie są w stanie zrekompensować tych z krajami Zachodu. - Rosja związana jest z wieloma krajami umowami i traktatami międzynarodowymi, jednak nie mają one żadnej wartości ekonomicznej ani politycznej. Ta grupa w sensie symbolicznym, deklaratywnym czy populistycznym może wspierać Rosję, ale nie ma możliwości kapitałowych czy technologicznych, a te są najważniejsze, by zastąpić Zachód - powiedział Haliżak.
Ekspert wyraża się sceptycznie o prawdopodobnych gospodarczych sojusznikach Rosji, Chinach i Indiach. - Mówi się, że po wprowadzeniu sankcji Rosji będzie trudniej zdobywać kapitał przez emisję długu na rynku finansowym europejskim czy amerykańskim, i może dokonać substytucji poprzez emisję tego długu na giełdach chińskich. Choć Chiny posiadają rozwinięty rynek finansowy, ale ich waluta jest niewymienialna, w związku z tym nie jest możliwa emisja długu w jenach - stwierdził Haliżak.
- Indie leżą daleko, po drugie mentalnie są również odległe i choć mogą deklarować poparcie dla Rosji, to w sensie materialnym Indie nie mogą zaproponować alternatywy - ocenił. Pozostałe państwa wspierające Rosję to kraje średniej wielkości, które leżą w Azji, Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Wyjątkiem jest tylko Brazylia, ale nawet ona nie ma możliwości zaoferowania Rosji realnej alternatywy - powiedział ekspert.
Prof. Haliżak nie wróży sukcesów instytucji finansowej BRICS, w której skład wchodzą Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA. - Te instytucje są jednak ciągle w fazie tworzenia, i zanim fundusze nabiorą pełnej wartości operacyjnej minie rok czy nawet dwa. Pewna ułomność tego systemu polega też na tym, że fundusz oparty jest na bazie dolara i euro, czyli dwóch kluczowych walut Zachodu, nie na rublu, realu brazylijskim czy jenie - powiedział prof. Edward Haliżak.
TOK FM
Zdaniem profesora, to na Zachodzie znajdują się rosyjskie majątki. Często nielegalnie zarobione pieniądze rosyjskich oligarchów były umieszczane na Zachodzie, ze względu na liczne instytucje dające gwarancje bezpieczeństwa.
Prof. Haliżak stwierdził, że stosunki Rosji z sojuszniczymi krajami nie są w stanie zrekompensować tych z krajami Zachodu. - Rosja związana jest z wieloma krajami umowami i traktatami międzynarodowymi, jednak nie mają one żadnej wartości ekonomicznej ani politycznej. Ta grupa w sensie symbolicznym, deklaratywnym czy populistycznym może wspierać Rosję, ale nie ma możliwości kapitałowych czy technologicznych, a te są najważniejsze, by zastąpić Zachód - powiedział Haliżak.
Ekspert wyraża się sceptycznie o prawdopodobnych gospodarczych sojusznikach Rosji, Chinach i Indiach. - Mówi się, że po wprowadzeniu sankcji Rosji będzie trudniej zdobywać kapitał przez emisję długu na rynku finansowym europejskim czy amerykańskim, i może dokonać substytucji poprzez emisję tego długu na giełdach chińskich. Choć Chiny posiadają rozwinięty rynek finansowy, ale ich waluta jest niewymienialna, w związku z tym nie jest możliwa emisja długu w jenach - stwierdził Haliżak.
- Indie leżą daleko, po drugie mentalnie są również odległe i choć mogą deklarować poparcie dla Rosji, to w sensie materialnym Indie nie mogą zaproponować alternatywy - ocenił. Pozostałe państwa wspierające Rosję to kraje średniej wielkości, które leżą w Azji, Afryce czy Ameryce Łacińskiej. Wyjątkiem jest tylko Brazylia, ale nawet ona nie ma możliwości zaoferowania Rosji realnej alternatywy - powiedział ekspert.
Prof. Haliżak nie wróży sukcesów instytucji finansowej BRICS, w której skład wchodzą Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA. - Te instytucje są jednak ciągle w fazie tworzenia, i zanim fundusze nabiorą pełnej wartości operacyjnej minie rok czy nawet dwa. Pewna ułomność tego systemu polega też na tym, że fundusz oparty jest na bazie dolara i euro, czyli dwóch kluczowych walut Zachodu, nie na rublu, realu brazylijskim czy jenie - powiedział prof. Edward Haliżak.
TOK FM