Jak podaje Polskie Radio, Rosja zaprzecza jakoby koncentrowała wojska przy granicy z Ukrainą. To odpowiedź na doniesienia ze strony NATO, którego kwatera główna poinformowała 6 sierpnia, że Rosja powiększyła swoje oddziały przygraniczne o 20 tys. żołnierzy.
- Takie oświadczenia wywołują jedynie współczucie dla rzeczników Pentagonu, Departamentu Stanu i NATO - powiedział rzecznik Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, Igor Konaszenkow.
Konaszenkow mówił, że niemożliwym jest zwiększenie dwukrotnie liczebności swoich wojsk w ciągu doby, jak to wynika z raportu NATO. Rzecznik rosyjskiego ministerstwa powiedział, że taki manewr jest niemożliwy z jeszcze jednego względu - w tamtym regionie działają obserwatorzy OBWE, przed którymi należałoby ukryć przesuwanie się wojsk.
- Niby poważni ludzie, a muszą stale improwizować podczas swoich wystąpień, by chociaż w jakimś stopniu dodać powagi swoim wypowiedziom. Ich regularne eskapady na temat ściągania rosyjskich wojsk na granicę z Ukrainą przypominają aukcje baniek mydlanych, gdzie najważniejsze jest, by zdążyć podać cenę, zanim bańka pęknie - mówił Konaszenkow.
Sojusz Północnoatlantycki wyjaśniał, że Rosjanie mogą wysłać swoje wojska na Ukrainę pod pretekstem misji humanitarnej lub pokojowej. W ocenie NATO sytuacja jest niebezpieczna. "Nie będziemy zgadywać co Rosja planuje, ale widzimy co Rosja robi w tym regionie i to nas bardzo niepokoi" - napisała rzeczniczka NATO, Oana Lungescu.
Polskie Radio
Konaszenkow mówił, że niemożliwym jest zwiększenie dwukrotnie liczebności swoich wojsk w ciągu doby, jak to wynika z raportu NATO. Rzecznik rosyjskiego ministerstwa powiedział, że taki manewr jest niemożliwy z jeszcze jednego względu - w tamtym regionie działają obserwatorzy OBWE, przed którymi należałoby ukryć przesuwanie się wojsk.
- Niby poważni ludzie, a muszą stale improwizować podczas swoich wystąpień, by chociaż w jakimś stopniu dodać powagi swoim wypowiedziom. Ich regularne eskapady na temat ściągania rosyjskich wojsk na granicę z Ukrainą przypominają aukcje baniek mydlanych, gdzie najważniejsze jest, by zdążyć podać cenę, zanim bańka pęknie - mówił Konaszenkow.
Sojusz Północnoatlantycki wyjaśniał, że Rosjanie mogą wysłać swoje wojska na Ukrainę pod pretekstem misji humanitarnej lub pokojowej. W ocenie NATO sytuacja jest niebezpieczna. "Nie będziemy zgadywać co Rosja planuje, ale widzimy co Rosja robi w tym regionie i to nas bardzo niepokoi" - napisała rzeczniczka NATO, Oana Lungescu.
Polskie Radio